Sandomierz: Rok 1863 – Sandomierz w powstaniu styczniowym.

Data publikacji: Kategoria: , , Zamieścił: Tomasz Łępa

Rok 1863 – Sandomierz w Powstaniu Styczniowym

Obchody 159.  rocznicy wybuchu Powstania Styczniowego w Sandomierzu.

         – Zapraszam na uroczystości związane z 158. rocznicą wybuchu Powstania Styczniowego. Oddajmy hołd powstańcom, którzy podjęli walkę z rosyjskim zaborcą o niepodległość Polski. „Gloria victis – chwała zwyciężonym”. – mówi inicjator obchodów poseł Marek Kwitek. – Uroczystości odbędą się w kościele świętego Józefa w Sandomierzu, w miejscu szczególnie związanym narodowym zrywem roku 1863. Klasztor oo. Reformatów zapisał piękną kartę w walce Polaków o wolność Ojczyzny, tu odbywały się manifestacje patriotyczne a bracia reformaci mocno zaangażowali się w przygotowania powstańcze i zapłacili za to kasatą klasztoru przez władze rosyjskie. Złożymy kwiaty  i zapalimy znicze w miejscu, w którym  Sandomierzanie postawili w 1863 roku krzyż z koroną cierniową, symbolizującą cierpienia polskiego narodu. Umieszczono na nim napis „Pamięci ofiar poległych w dniu 25 i 27 II i 8 IV 1861 roku w Warszawie – miłość, równość i braterstwo Polaków”.  Zapalając znicze na mogiłach trzech powstańców Ignacego Marynowskiego, Lamberta Nejmarka, i ks. Tomasza Sokalskiego spoczywających na Cmentarzu Katedralnym w Sandomierzu, w sposób symboliczny przywracamy pamięć o wszystkich bohaterach Powstania Styczniowego, dzięki którym żyjemy w wolnej Polsce.

Powstanie styczniowe

         Kardynał Stefan Wyszyński mówił: „Dlatego z głęboką czcią klękamy na śladach krwi naszych braci, którzy nie zawahali się oddać jej, abyśmy żyć mogli(…) Powstania (…) były budzeniem ducha narodu,  aby powstał i żył (…) Z krwi, którą użyźniano polskie zagony, wzrosła wolność w Ojczyźnie (…) dlatego człowiek odnosi się z ogromnym szacunkiem do swojej przeszłości, stara się ją poznać, ocenić, zrozumieć, uważa  ją za swoje własne dziedzictwo, którego zdradzić nie wolno. Trzeba się tego dziedzictwa trzymać sercem i pazurami, jak trzymał się go ongiś Drzymała czy Reymontowski Boryna”, gdyż „bonum rei publicae suprema lex esto – dobro Rzeczypospolitej jest dobrem najwyższym”.

22 stycznia 1863 roku wybuchło największe polskie powstanie narodowe przeciwko Rosji. Również mieszkańcy Ziemi Sandomierskiej stanęli do walki o niepodległość Polski. Zanim doszło do wybuchu powstania  manifestowano uczucia patriotyczne. Organizowane były obchody rocznic historycznych, odprawiano nabożeństwa za Ojczyznę i poległych manifestantów, sypano kopce, stawiano krzyże, po poświeceniu których wygłaszano patriotyczne przemówienia.

                             Manifestacje patriotyczne – budzenie ducha narodu

Piękną kartę w budzeniu świadomości narodowej i walce o niepodległość zapisali księża Diecezji Sandomierskiej. W dniu 19 kwietnia 1861 r. biskup Juszyński odprawił nabożeństwo w Katedrze w Sandomierzu za poległych 8 kwietnia w Warszawie. Uczestniczyło w nim wielu parafian, okolicznych ziemian, urzędników i wielu kapłanów miejscowych i zamiejscowych. Modlono się i śpiewano religijnego-patriotyczne pieśni a wychodząc z kościoła tworzyły się nielegalne zgromadzenia, za co biskup został upomniany przez margrabiego Aleksandra Wielopolskiego, który nakazał zaprzestanie takich nabożeństw. Biskup sandomierski odpowiedział m.in. „Pieśń bowiem patriotyczna jest jednym z tych najsilniejszych i najgłębszych objawów ducha, które elek­tryzują i zapalają człowieka do największych wysiłków i do ofiary życia samego. W obliczu zbliżającej się śmierci pieśń patriotyczna staje się tą niepohamowaną siłą roz­pędową, której powstrzymać nic nie jest zdolne”. Rząd tego nie chciał uznać, ani zrozumieć, wysyłał więc kolejne pisma zakazując pieśni patriotycznych grożąc naj­surowszymi karami i wywierał nacisk na biskupa. Pod koniec lipca 1861 roku w kościele oo. Reformatów odprawiono specjalne nabożeństwo za duszę zmarłego księcia Adama Czartoryskiego, zakończone wykonaniem „Boże coś Polskę –  tzw. ,,hymnu zakazanego”. 16 sierpnia tego roku przed wspomnianym kościołem parafianie postawili krzyż z napisem: ,,Pamięci ofiar poległych w dniu 25 i 27 II i 8 IV 1861 roku w Warszawie – miłość, równość i braterstwo Polaków”. Pamiątkowy krzyż z koroną cierniową był symbolem cierpienia polskiego narodu, uroczyście poświęcił go biskup sandomierski Józef Juszyński – jedynie wiara w krzyż może przywrócić całość i wolność Polsce. Podobne krzyże z  religijno-patriotycznymi emblematami postawione zostały w kilkudziesięciu parafiach Diecezji Sandomierskiej. Był to wyraz solidaryzmu i upamiętnienia poległych Polaków w Warszawie, którzy zginęli podczas manifestacji, w starciach z rosyjskim wojskiem. Nabożeństwa żałobne i msze za Ojczyznę odprawiano także w rocznicę Unii Lubelskiej i Horodelskiej. Z okazji tych dwóch ważnych wydarzeń w Diecezji Sandomierskiej wybito medale o treści historyczno-religijnej. Manifestacje patriotyczne były w skali ogólnopolskiej narodową demonstracją woli wolności i wyrazem dążności Polaków do niepodległości. Bez  mocnego zaangażowania się duchowieństwa byłoby to niemożliwe.

                                  Odpust na Świętym Krzyżu – 14 września 1861 roku

Ukoronowaniem uniesienia patriotycznego Sandomierzan i mieszkańców województwa sandomierskiego były uroczystości odpustowe na Świętym Krzyżu, które odbyły się w dniu 14 września 1861 roku.  Sanktuarium od wieków stanowiło wyjątkowe miejsce kultu  relikwii Drzewa Świętego, szczególną czcią otaczane było przez chłopów, których duchowieństwo zachęcało do licznego udziału w odpuście. Uroczystości miały obudzić wśród włościan uczucia patriotyczne. Pielgrzymi lud w uroczystych procesjach podążał z całego kraju na Święty Krzyż. Pielgrzymki z seminarzystami niosącymi narodowe sztandary i kościelne chorągwie wyruszyły także z  Zawichostu, Sandomierza, Opatowa i prowadzone były przez biskupa sandomierskiego ks. Józefa Juszyńskiego. Na Święty Krzyż przybyło aż 30 tys. pielgrzymów a uczestnicy ubrani byli w narodowe stroje, łopotały sztandary z Białym Orłem i litewską Pogonią, wszystkich zgromadzonych opanował podniosły nastrój. Rozmodleni pielgrzymi śpiewali „Boże coś Polskę”, „Jeszcze Polska nie zginęła” a Odpustową Mszę razem z kilkudziesięcioma kapłanami koncelebrował biskup sandomierski Józef Juszyński. Porywające, niezwykle patriotyczne kazanie wygłosił wikary opatowskiej Kolegiaty ks. Ignacy Zakrzewski, w którym wzywał do modlitwy za Ojczyznę i do walki z rosyjskim zaborcą. W dużym stopniu swoje słowa kierował do chłopów, których nawoływał do zgody międzystanowej. Niestety kwestia uwłaszczenia była tu momentem kluczowym, aby włościan przyciągnąć do sprawy narodowej. Końcowym akcentem uroczystości było usypanie kopca, na którym stanął krzyż z Orłem i Pogonią, ku czci zmarłego księcia Adama Czartoryskiego.

                        Wprowadzenie stanu wojennego 14 października 1861 roku – rosyjskie represje

W dniu 12 października 1861 roku przed krzyżem stojącym przed klasztorem oo. Reformatów sandomierscy duchowni celebrowali uroczyste nabożeństwo ku czci bł. Wincentego Kadłubka. Po jego zakończeniu wierni pomaszerowali z chorągwiami i herbem Królestwa, przy śpiewie hymnu narodowego do sandomierskiej Katedry. W dniu 14 października 1861 roku rosyjski namiestnik Karol Lambert wprowadził w Królestwie stan wojenny. Była to odpowiedź Rosjan na manifestacje patriotyczne i domaganie się przez Polaków wolności. Taka postawa narodu i Kościoła wywołały terror i represje zaborcy, które spadały na polskie społeczeństwo. Sandomierski naczelnik wojenny mjr Siergiej Gołubow rozporządzeniami  z października 1861 roku zakazał w kościołach śpiewać pieśni, zabronił odbycia odpustu z procesją w dzień św. Marcina w Opatowie. 17 października w Sandomierskiej Katedrze odbyło się nabożeństwo żałobne za duszę arcybiskupa Fijałkowskiego, które celebrował biskup Juszyński. Sandomierzanie wykorzystali  uroczystości do śpiewania rewolucyjnych pieśni, które zainicjowali ojcowie reformaci. W dniu 2 listopada doszło w Sandomierzu do zamieszek, gdy Gołubow zakazał procesji pogrzebowej, żołnierze zatrzymali kilka manifestujących osób. 4 listopada wojsko obstawiło świątynie, gdyż były planowane kolejne nabożeństwa żałobne. 9 listopada aresztowano profesora Seminarium ks. Franciszka Przybysłowskiego, co spowodowało starcia z wojskiem a kapłana przewieziono do więzienia w Radomiu i oddano pod sąd wojenny. W wyniku śledztwa nastąpiły kolejne aresztowania księży Andrzejewskiego i Bąkowskiego, wikariuszy katedralnych oraz przeora dominikanów o.Machnickiego. Dzięki interwencji biskupa sandomierskiego zostali przez cara ułaskawieni i oddani pod dozór policji.

W dniu 17 listopada 1861 roku podczas sumy w rocznicę poświęcenia  kościoła w  Zawichoście wojsko otoczyło kościół i nie pozwoliło  na odbycie procesji z Najświętszym Sakramentem. Dnia 28 listopada 1861 roku radomski gubernator wojenny zakazał bez wcześniejszego pozwolenia  na odbywanie procesji poza obrębem kościołów. Na żądanie namiestnika Królestwa polecił przy tym duchowieństwu ścisłe przestrzeganie  tego nakazu a procesje bez względu na rytuał miały odbywać się na cmentarzach. Nieprzestrzeganie zarządzenia dotyczącego zakazu śpiewu pieśni w kościołach groziło  mężczyznom wcieleniem do wojska rosyjskiego, natomiast kobietom więzieniem, a księżom proboszczom zesłaniem na katorgę  do rosyjskich fortec.  Na wielu księży, którzy nie chcieli podporządkować się tym nakazom spadły surowe represje – więzienia, zsyłki na Sybir. 6 grudnia władze carskie nakazały gwardianowi oo. reformatów Wincentemu Markiewiczowi usunięcia patriotycznego napisu i emblematów z krzyża postawionego przed kościołem św. Józefa. Na początku gwardian odmówił, ostatecznie emblematy zdjęto a napis zasłonięto tablicą, którą ciągle ktoś usuwał. Sprawa się długo toczyła a opornego o. Markiewicza przeniesiono do Chełma.

Represyjna polityka namiestnika Ludersa uwidoczniła bezskuteczność stosowania przemocy i zmusiła carat do ustępstw. Przeprowadzone przez hr. Wielopolskiego reformy spolszczyły administrację spełniając oczekiwania burżuazji i wielkich właścicieli ziemskich. Społeczeństwu niestety nie przyniosły jednak swobód konstytucyjnych a tym samym nie dały nadziei na niepodległość, która była oczekiwana zwłaszcza przez młode pokolenie.  Organizacja Czerwonych nie widziała innej możliwości jej wywalczenia, jak tylko przez powstanie zbrojne i pozyskanie chłopów do walki poprzez uwłaszczenie. Komitet Centralny Narodowy zdawał sobie sprawę, że bardzo ważną rolę mogą  odegrać tu księża. Inicjatorem ścisłego związania duchowieństwa Diecezji Sandomierskiej z Czerwonymi był ćmielowski proboszcz ks. Kacper Kotkowski.

                     Zjazd duchowieństwa Diecezji Sandomierskiej w Świętomarzy w dniu 29 października 1862 roku

14 października 1862 roku odbył się odpust na Świętym Krzyżu, na który przybyło znów bardzo dużo wiernych, w tym ok. 50 księży. Propozycja wysłania delegacji na czele z ks. Kotkowskim do Warszawy, na rozmowy z przedstawicielami  tajnego Rządu Narodowego spotkała się z aprobatą. 29 października 1862 roku zwołany został zjazd duchowieństwa Diecezji Sandomierskiej do Świętomarzy, na który przybył przedstawiciel Komitetu komisarz Ignacy Maciejowski. Zebrani w całości przyjęli program KCN i przystąpili do organizacji Czerwonych.  To był doniosły akt, gdyż uczestnicy wezwali także do zwoływania takich zjazdów w innych diecezjach i przystępowania do Komitetu Centralnego oraz uznania go za jedyną władzę narodową, któremu przyrzeka się bezwzględne posłuszeństwo. Taka postawa naszego duchowieństwa, które zobowiązało się także wziąć pod opiekę włościan miała ogromne znaczenie propagandowe, inspirujące dla innych diecezji i dla sprawy narodowej. Rozpoczęła się praca spiskowa, tworzenie struktur tajnego, podziemnego państwa i przygotowania do powstania zbrojnego.

Klasztor oo. Reformatów w Sandomierzu – ośrodkiem ruchu patriotycznego i sprawy narodowej

Klasztor oo. Reformatów w Sandomierzu stał się silnym ośrodkiem ruchu patriotycznego przed wybuchem Powstania Styczniowego. W klasztorze przebywało 18 zakonników na czele z gwardianem o. Wincentym Markiewiczem, którzy bardzo mocno zaangażowali się w manifestacje patriotyczne i przygotowania do powstania zbrojnego.  W podziemiach klasztoru szyto powstańcze mundury.  Księża i bracia wzięli udział w narodowym zrywie. O. Wojciech Elgiett, był kapelanem w oddziale Czachowskiego, został ranny w bitwie pod Małogoszczą. Zginął w bitwie pod Rybnicą, prowadząc, jako kapitan „Wieniawa” atak oddziału kosynierów. Ks. Emilian Małobęcki był kapelanem w powstańczym w oddziale Tomasza Stamirowskiego. W bitwie pod Radziwiłłowem został wzięty do niewoli i zesłany na 10 lat na Sybir do Jenisejska. Za patriotyczną postawę na zsyłkę trafili również inni sandomierscy reformaci: o. Michał Janeczkiewicz został zesłany do Wiatki, gwardiana o.Wincentego Markiewicza skazano na 12 lat katorgi w Nerczyńsku, gdzie zmarł a brat Ambroży Ostrowski został zesłany na Sybir, skąd powrócił ok. 1888 roku. O patriotyczne agitacje podczas kazań oskarżani byli również ks. Paweł Słowikowski i brat Tadeusz Janikowski. Klasztor oo. Reformatów zapisał piękną kartę w walce Polaków o wolność Ojczyzny, ale zapłacili za to wysoką cenę, gdyż w 1864 roku nastąpiła kasata  klasztoru przez władze carskie, które osadziły w refektarzu klasztoru prawosławną cerkiew św. Michała Archanioła przeniesioną z Zawichostu. W zabudowaniach klasztornych urządzono mieszkania i kancelarię naczelnika straży granicznej, a Kościół Świętego Józefa stał się świątynią rektoralną.

                       Seminarium Duchowne w Sandomierzu a wybuch Powstania Styczniowego

W sprawę narodową włączyli się profesorowie Seminarium Duchownego w Sandomierzu m.in.: ks. Franciszek Przybyłowski brał czynny udział w manifestacjach patriotycznych w Sandomierzu, aresztowany przez Rosjan i ułaskawiony wziął udział w walkach powstańczych, zginął w bitwie w Opatowie. Ks. Stefan Parka, wikariusz parafii katedralnej brał czynny udział w wydarzeniach poprzedzających wybuch powstania styczniowego. Ks. Konstanty Foltański, był kanonikiem kapituły i regensem Seminarium Duchownego w Sandomierzu, bardzo mocno zaangażował się w manifestacje patriotyczne i ruch powstańczy. Uczestnikami powstania byli alumni Seminarium  w Sandomierzu m.in. : Kacper Strychalski, Tomasz Fusiarski, Michał Moller, Wincenty Cyrański, Szymon Wieczorek, Ignacy Myślakowski, Feliks Orzechowski, Wincenty Krasnoszelski, Feliks Kaca, Józef Kwiatkowski, Bolesław Sarnecki, Mikołaj Molecki, Julian Pryliński, Jan Gęca, Woźnicki.

                                                    

 

                                                                Wybuch Powstania Styczniowego

         Od października 1861 roku w Sandomierzu stacjonuje IV pułk Kozaków Dońskich. Naczelnikiem wojskowym miasta był major Siergiej Gołubow, który zażądał usunięcia emblematów narodowych z kościołów oraz cmentarzy a opornym groził osadzeniem w cytadeli Warszawskiej. Mimo to Sandomierzanie dalej organizowali konspirację, w okolicy odbywały się zjazdy duchowieństwa. Jawnie patriotyczna postawa sandomierskiego duchowieństwa rzutowała na zachowanie mieszkańców miasta. Wielu księży i prawie połowa alumnów z Seminarium w Sandomierzu walczyło „za Wiarę i Ojczyznę” a Sandomierzanie, w tym młodzież szkolna wzięło udział w powstaniu, część z nich zginęła. W województwie sandomierskim organizacja spiskowa liczyła ok. 2500 ludzi. Spiskowcy przystąpili do gromadzenia broni, amunicji, koni i furażu dla potrzeb przyszłego powstania. W noc styczniową w województwie sandomierskim zebrały się tylko 3 oddziały powstańcze liczące ok. 800 ludzi. Liczba ich jednak stopniowo rosła. W takiej sytuacji nastąpiła koncentracja sił rosyjskich. Powstańcy zyskali 7-10 dni czasu na organizowanie oddziałów. Miejscem koncentracji powstańców z Sandomierza stały się lasy ćmielowskie.  Tam byli szkoleni przez kapitana Matwieja Bezkiszyna, byłego rosyjskiego oficera, który przystąpił do organizacji Czerwonych. Do Wąchocka, do obozu Langiewicza przyprowadził 300 powstańców z Sandomierza i okolicznych miejscowości. To prawdopodobnie, dzięki niemu 22 stycznia 1863 roku organizacja powstańcza na czele z burmistrzem Leonem Wilskim, bez jednego wystrzału opanowała Zawichost, biorąc do niewoli sztab Zawichojskiej Brygady Straży Granicznej i kilkudziesięciu jej żołnierzy. Miasto pozostało w rękach powstańców aż do 8 lutego 1863 roku. Ze względu na silną załogę rosyjską w Sandomierzu nie planowano ataku na miasto. Dopiero ich wyjście do walki z powstańcami Langiewicza spowodowało, że baron Jan Nepomucen Rayski 2 lutego zajął Sandomierz. Powstańcy zarekwirowali wtedy 6288 rubli i 65 kopiejek  z kasy miejskiej i powiatowej. Po zakończeniu Powstania w ramach represji, na mocy decyzji naczelnika wojennego powiatu sandomierskiego z 28 stycznia 1864 roku,  mieszkańców powiatu sandomierskiego nałożona została kontrybucja w wysokości 22525 rubli, w tym na duchowieństwo w kwocie 3805 rubli. Biskup sandomierski ks. Józef Juszyński zapłacił 338 rubli i 65 kopiejek. W mieście zapanowała radość a biskup Juszyński wraz duchowieństwem błogosławił powstańców, odprawiane były nabożeństwa w intencji powstania. Biskup sandomierski udał się także na Św. Krzyż do obozu gen. Mariana Langiewicza, aby udzielić błogosławieństwa zgromadzonym powstańcom. Naczelnikiem wojskowym powiatu sandomierskiego został mjr Piotr Ulatowskim a cywilnym Jarosław Skotnicki. Władze powstańcze w imieniu Rządu Narodowego ogłaszały Manifest, w którym wzywano do walki o wolną Rzeczypospolitą „ (…) w pierwszym momencie, w którym święty bój zawiedzionym zostanie, komitet centralny oznajmia, że wszystkie dzieci Polski, bez różnicy wyznań, pochodzenia i stanu, uważają się za wolnych i równych sobie obywateli kraju. Ziemia, którą do tej pory uprawia lud na prawach czynszowych lub pańszczyźnianych, od tej chwili staje się jego własnością – wieczystym dziedzictwem. Właściciele, którzy przez to poniosą straty, będą wynagrodzeni z ogólnych funduszów państwa. Wszyscy najemnicy i czeladź wiejska, którzy wstąpią w szeregi obrońców ojczyzny, w razie zaszczytnej śmierci na polu walki, rodzina ich, otrzymają darowiznę z dóbr narodowych oswobodzonej od wroga ziemi. Do broni zatem mieszkańcy Polski, Litwy i Rusi, do broni! (…).

Atak na Sandomierz w dniu 9 lutego 1863 roku

         Po przegranej przez powstańców bitwie pod Słupczą siły rosyjskie wyruszyły za wycofującymi się powstańcami do Sandomierza. Miednikow zatrzymał wojsko na nocleg w kolonii Gerlach a rankiem 9 lutego zamierzał uderzyć na miasto zajęte przez oddział barona Rayskiego. Informacja o przegranej bitwie pod Słupczą dotarła do Sandomierza razem z ocalałymi powstańcami, którzy przybyli do miasta. Powstańcy zawdzięczali życie oddziałowi jazdy mjr Ulatowskiego, który wysłany z Sandomierza podjął walkę Rosjanami. Zdanowicz za haniebny czyn ucieczki z pola bitwy został aresztowany i osadzony w więzieniu. Rannego Frankowskiego opatrzono w dworku państwa Kamockich a następnie przewieziono do Sandomierza i ukryto go w domu państwa Strużyńskich. Ostatecznie Frankowski pod zmienionym nazwiskiem umieszczony został w szpitalu św. Ducha. Ludność Sandomierza spodziewając się bitwy zaczęła szukać schronienia w bezpiecznych miejscach m.in. w lochach sandomierskich, czy też w klasztorze benedyktynek i zabudowaniach przy kościele św. Michała. Powstańcy rozpoczęli przygotowania do walki, chcąc wykorzystać stare, forteczne mury, które mogły służyć do obrony. W  bramie opatowskiej  i na ulicy Sokolnickiego zaczęto wznosić barykady. Do tych prac czynnie włączyła się szkolna młodzież  i alumni seminarium. Gdy jednak mieszkańcy na czele z biskupem Juszyńskim spostrzegli przygotowania do szturmu, udali się do Rayskiego prosząc, aby wyszedł z miasta i przyjął bitwę w otwartym polu. 9 lutego baron Rajski i major Ulatowski opuścili Sandomierz i wyruszyli w kierunku Koprzywnicy, aby połączyć się z Langiewiczem. Około południa wojska rosyjskie weszły do Sandomierza, idąc szerokim pasem od Gołębic aż do Gór Pieprzowych a kozacy posuwając się wzdłuż Wisły odcinali Puławiakom możliwość ucieczki do Galicji. Główne siły Miednikow prowadził gościńcem zawichojskim. Piechota rosyjska prowadząc zmasowany ogień  zbliżała się do murów i barykad, które były słabo bronione przez wycofujących się Puławiaków. Moskale po wkroczeniu do miasta, rozpoczęli  rabunek, który trwał aż do następnego dnia. W szpitalu św. Ducha wśród  rannych powstańców znajdował się Leon Frankowski. Rozpoznany przez żandarma Kasziryna, któremu w Kazimierzu darował życie został przewieziony do Lublina.  W czasie przesłuchań wykazał ogromny  hart ducha, nikogo nie wydał, nie prosił też cara o łaskę. 16 czerwca 1863 roku Leon Frankowski, komisarz województwa lubelskiego został powieszony w Lublinie.

W oddziale Puławiaków walczył Adam Chmielowski, znany jako św. Brat Albert, wówczas 18-letni uczeń Instytutu Rolniczo-Leśnego w Puławach, który po bitwie pod Słupczą przedostał się do Langiewicza. Wojska rosyjskie już 11 lutego opuściły Sandomierz a ppłk Miednikow uprowadził z sobą 15 rannych i 40 ujętych powstańców. Miasto po wyjściu Moskali ponownie znalazło się pod władzą  Rządu Narodowego. Wielu mieszkańców Sandomierza wstąpiło wtedy w szeregi powstańcze, zasilając osłabione walkami oddziały.

                                                                        Zakończenie

Wybuch powstania zmobilizował wszystkie patriotyczne siły społeczeństwa polskiego, podobnie ziemia sandomierska stała się terenem walk. Ze względu na ukształtowanie terenu, zwłaszcza Gór Świętokrzyskich obszar ten świetnie nadawał się na prowadzenie działań partyzanckich. Walczyli tu m.in. Dionizy Czachowski, Marian Langiewicz, Józef Hauke-Bosak. Doszło do wielu bitew powstańczych m.in. pod Zawichostem, Słupczą, Staszowem,  Opatowem, Rybnicą, Jurkowicami, czy Sperandą. Bezpośrednio w Sandomierzu nie było starć powstań . Zaborca, aby osłabić ruch narodowy pozbawiał praw miejskich miejscowości, których mieszkańcy wzięli udział w powstaniu, zamykał klasztory, konfiskował majątki, nakładał kontrybucje. Wielu Sandomierzan zginęło w powstaniu, część znalazła się w więzieniach lub została zesłana na Sybir, ale ducha walki nie dało się zabić. Historia naszego kraju naznaczona jest krwią i blizną. Mówi się, że w Polsce wolność krzyżami się mierzy. Miejscem ciągle przypominającym o tamtej walce jest mogiła, będąca wiecznym świadectwem tragicznych wydarzeń i bohaterskiej walki. Kultywowanie pamięci o tamtych wydarzeniach jest naszym zbiorowym obowiązkiem.

Opracował: Marek Kwitek

 

Powstańcy styczniowi, których mogiły znajdują się na Cmentarzu Katedralnym w Sandomierzu.

Ignacy Marynowski – ziemianin, pochodził z Galicji, urodził się 1802 roku w Jaśle. Ignacy Marynowski z chwilą wybuchu powstania listopadowego przybył z Galicji do Kongresówki i był jednym z organizatorów Pułku Jazdy Sandomierskiej, w której służył jako porucznik. Ranny w bitwie pod Puławami, dostaje się do niewoli i jako oficer i austriacki poddany zesłany zostaje na 14 lat na Kamczatkę, do Nalinska w guberni witawskiej. Dzięki staraniom rodziny oraz interwencji ambasadora austriackiego w Rosji, wraca po 6 latach z zesłania do kraju. Marynowski w 1844 roku wziął w dzierżawę od hr. Karola Krasińskiego majątek w Otoce nad Wisłą w powiecie sandomierskim. Z chwilą wybuchu powstania styczniowego mając 61 lat wraz z trzema synami po raz kolejny podjął walkę z rosyjskim zaborcą. Walczył w oddziale gen. Dionizego Czachowskiego. Marynowski w 1865 roku zostaje aresztowany przez   Moskali za sprowadzanie broni i ukrywanie powstańców. Osadzony  w więzieniu na sandomierskim Zamku zmarł 31 marca 1865 roku podczas śledztwa w wieku 63 lat. Jego syn Marian walczył w oddziałach Mariana Langiewicza, Dionizego Czachowskiego, Jana Rudowskiego, aż do lutego 1864 roku, kiedy został ranny w bitwie pod Ćmińskiem. Po powstaniu zakupił ziemię w Klimontowie, gdzie przez 28 lat pełnił funkcję wójta. Zmarł w 1920 roku w Warszawie, na wieść o śmierci wnuka Władysława, który zginął w bitwie pod Zadwórzem – „Polskimi Termopilami”, walcząc z bolszewikami w obronie Lwowa.

Potomkowie Ignacego Marynowskiego walczyli w 1920 roku z Rosją Bolszewicką oraz z Niemcami i Sowietami  podczas II wojny światowej. Zbigniew Marynowski zginął w Katyniu w 1940 roku. Edmund walczył w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie, jako „cichociemny” zrzucony do kraju, wziął udział w Powstaniu Warszawskim. Felicjan był żołnierzem Armii Krajowej walcząc w 5. Brygadzie Wileńskiej, został zamordowany przez NKWD. Poznając historię rodziny Marynowskich należy stwierdzić, że jest ona symbolem polskiego heroizmu i patriotyzmu, gdyż każde pokolenie płaciło daninę krwi walcząc i ginąc za ojczyznę.

Lambert Nejmark urodził się w 1836 roku, pochodził z Chełmna. Po ukończeniu prawa w 1863 roku na uniwersytecie w Petersburgu aplikował przy Sądzie Pokoju w Warszawie. Nejmark, gdy wybuchło Powstanie Styczniowe, w Pułtusku przystąpił do oddziału Konstantego Ramontowskiego „Wawra” i walczył w nim jako porucznik aż do jego  rozbicia przez Rosjan w lipcu 1863 roku. Następnie, jako emisariusz Rządu Narodowego, wyruszył na Litwę pod przybranym nazwiskiem Alfreda Mirskiego. W Wilnie zostaje aresztowany za działalność przeciwko Rosji i uwięziony w Dyneburgu. Nejmark nie przyznał się do prawdziwego nazwiska, ujawnił je dopiero proces Oskara Awejdego, członka Tymczasowego Rządu Narodowego, autora powstańczego dekretu uwłaszczeniowego. Awejde wysłany na Litwę, jako komisarz Rządu Narodowego został 3 września 1863 roku aresztowany przez Rosjan. Niestety załamał się w śledztwie i wydał tysiące nazwisk powstańców i dekonspirując całą strukturę rządu podziemnego.  Lambert Nejmark został 1865 roku skazany na karę śmierci, którą ostatecznie zamieniono na dożywotnie zesłanie na Syberię. Najpierw przebywał w Usolu, oddalonym o 80 km, na północ od Irkucka, gdzie wykonywał katorżniczą pracę głównie w warzelniach soli i naprawy wybrzeży rzeki Angary. Następnie pracował jeszcze przez wiele lat w kopalniach złota. Do Polski powrócił w 1890 roku, dzięki zabiegom córki Zofii, która  cudem wybłagała łaskę dla ojca u samego imperatora, przebywającego na polowaniu w Spale. Lambert Nejmark 27 czerwca 1892 roku kupił od Marianny Hempel ponad 600 morgowy folwark Koćmierzów w gminie Samborzec. Ostatni właściciel dóbr koćmierzowskich zyskał miano przyjaciela włościan, zmarł 10 stycznia 1900 roku w wieku 63 lat. Pochowany został w grobowcu rodzinnym Nejmarków na Cmentarzu Katedralnym w Sandomierzu. 12 lipca 1912 roku wdowa Florentyna z Kantorskich Nejmark rozprzedała ziemię majątku Koćmierzów pomiędzy 38 włościan z wioski i żydów zamieszkałych w Sandomierzu. W 1922 roku sprzedała resztę swojego majątku, opuściła Koćmierzów i zamieszkała w Gierlachowie. Zmarła 3 czerwca 1931 roku, w wieku 79 lat, pochowana została w rodzinnym grobowcu obok męża i córki Ireny. Potomkiem Lamberta Nejmarka był znany Sandomierzanin Jerzy Targowski.

Ks. Tomasz Sokalski urodził się w 1836 roku w Kurowie w diecezji lubelskiej. Po ukończeniu seminarium sandomierskiego rozpoczął dalsze studia  na Akademii Duchownej w Warszawie, które ukończył w 1863 roku. Po powrocie do diecezji Sokalski został mianowany wikariuszem parafii Góry Wysokie, rok zastępował proboszcza w Słupi Nowej, a następnie był kolejno proboszczem parafii Ćmińsk i Mnin a w latach 1890 – 1912 proboszczem w Osieku. W czasie Powstania Styczniowego był  prałatem katedry sandomierskiej i włączył się do czynnej działalności narodowej, zorganizował pocztę powstańczą w Sandomierzu. Po dwudziestoletniej pracy duszpasterskiej ks. Tomasz  Sokalski został w 1883 r. powołany przez bpa Antoniego F. Sotkiewicza na stanowisko ojca duchowego seminarium sandomierskiego, które pełnił przez 18 lat. Był równocześnie sędzią surogatem konsystorza sandomierskiego i często w czasie wyjazdów ordynariuszy z diecezji sandomierskiej sprawował w niej rządy. Ks. Tomasz Sokalski był także ojcem duchownym Antoniego Rewery i wywarł wielki wpływ na kształtowanie odpowiedniej postawy przyszłego księdza. Jego konferencje oparte na doświadczeniu życiowym i parafialnym, głoszone alumnom, wywierały ogromne wrażenie i kształtowały jednolity ton w wychowaniu alumnów. Sumienne zdobywanie wiedzy i gorliwe kształtowanie własnej pobożności były głównym obowiązkiem kleryków w seminarium. Ks. Tomasz Sokalski zmarł w 1912 roku w Sandomierzu spoczywa na Cmentarzu Katedralnym w  grobowcu księży kanoników sandomierskich.

Opracował: Marek Kwitek