Na konferencji zwołanej w pobliżu Elektrowni w Stalowej Woli były prezydent miasta Andrzej Szlęzak zasiał niepokój. Opierając się na informacjach opublikowanych przez portal 'Do Rzeczy’ pytał o temat dwóch uzbrojonych dronów rosyjskich, które rzekomo miały pojawić się nad Stalowa Wolą w dniu ataku dronowego.
Były prezydent, obecnie radny powiatowy Andrzej Szlęzak pyta co w tej sprawie wiedzą władze Stalowej Woli i jak miasto przygotowane jest na takie sytuacje. Radny poinformował, że Tygodnik Do Rzeczy na swoim portalu umieścił informację jakoby dwa uzbrojone drony dotarły nad Stalową Wolę a następnie zawróciły, by zaatakować cele w Łucku na Ukrainie
Na portalu, rzeczywiście można znaleźć wypowiedź operatora dronów, wolontariusza na Ukrainie, Sławomira Wysockiego, który, jak twierdzą autorzy tekstu, obserwował trajektorię lotu dronów. Tu cytat:
„[…]Analizując trajektorię lotu można zauważyć trzy drony, które wróciły na Ukrainę i zaatakowały Łuck – dodał. Jego zdaniem, jeden z tych trzech dronów zakręcił tuż za polską granicą, a dwa zawróciły dopiero pod Stalową Wolą. Jak dodał, akurat te drony były obiektami bojowymi. Ocenił, że były zaprogramowane w taki sposób, co Rosjanie często robią, by zawróciły i uderzyły na cele na Ukrainie od strony zachodniej.”
Andrzej Szlęzak zwrócił uwagę, że w sytuacji konfliktu Stalowa Wola będzie szczególnie zagrożona
Zadał więc na konferencji pytania m.in. do władz samorządowych w kwestii owych dronów oraz jak miasto przygotowane jest w zakresie bezpieczeństwa mieszkańców w sytuacji zagrożenia
W odpowiedzi na tę konferencję władze Stalowej Woli wydały stanowisko, w którym poinformowano, że:
„Miasto realizuje wszystkie zadania zgodnie z obowiązującymi procedurami oraz poleceniami wydawanymi przez uprawnione organy. Nie komentujemy niesprawdzonych informacji, które mogą prowadzić do dezinformacji. Apelujemy, aby każdy zachował szczególną ostrożność wobec treści pojawiających się w przestrzeni publicznej – zwłaszcza w mediach społecznościowych.”