Tematowi repatriantów poświęcona była konferencja w Stalowej Woli, którą zorganizowali członkowie Komitetu 'Stalowa Od Nowa-Powiat Od Nowa’ oraz jego sympatycy. Uczestnicy spotkania krytykowali władze miasta za to, że spotykają się przy pomnikach w rocznicę deportacji Polaków na Sybir, ale przez lata nie został sprowadzony repatrianta ze Wschodu. Ale Stalowa Wola nie jest tu wyjątkiem, bo koszty nie są małe, co również przyznał na konferencji Andrzej Dorosz. Dał jednak przykład, że udaje się to realizować mniej zasobnej gminie Jarocin:
Chcąc jednak sprowadzić rodzinę repatriantów na swój teren, gmina musi się liczyć ze znaczącymi wydatkami mimo wsparcia finansowego ze strony Państwa realizowanej w ramach ustawy o repatriacji:
Stalowa Od Nowa chce się jednak nad tym pochylić i jeśli będzie miała wpływ na działalność samorządu w przyszłej kadencji, to chce zacząć od sprowadzania pojedynczych rodzin repatriantów. A potem być może stworzyć cały system współpracy różnych instytucji z przedsiębiorcami pozwalający na pozyskiwanie pracowników na stalowowolski rynek pracy. Mówił o tym między innymi Artur Burak:
Praca to jedno, ale to również duża rola samorządu, aby zachęcić te osoby do pozostania w Stalowej Woli, która dzięki temu pozyska nowych obywateli:
Stalowa Od Nowa jest zdania, że są w mieście obszary, na których można zaoszczędzić aby pozyskać środki na sprowadzanie rodaków między innymi z Kazachstanu. W ocenie komitetu to brak dobrej woli wójtów, burmistrzów i prezydentów powoduje, że skala repatriacji jest tak mała. Według informacji przedstawionej na konferencji w 2015 roku wykorzystano zaledwie 8 milionów złotych z 15 milionów środków rządowych przeznaczonych na ten cel. Natomiast zapytany o komentarz w tej sprawie prezydent Stalowej Woli Lucjusz Nadbereżny stwierdził, że wykorzystywanie tematu repatriantów kampanii wyborczej uważa za niestosowne i nie będzie tego komentował w takim trybie.