Wciąż bez sądowego rozstrzygnięcia pozostaje sprawa dwóch ochroniarzy z galerii handlowej w Stalowej Woli. Chodzi o zarzut niedopełnienia obowiązków i przekroczenie uprawnień podczas ataku nożownika, do którego doszło 6 lat temu w galerii. Sprawca Konrad K. ranił wówczas dziewięć osób, w tym jedną z nich śmiertelnie. Nożownika obezwładnił dopiero pracownik siłowni wybiegając za nim z galerii. Napastnik został przekazany policji. Dla niego sprawa zakończyła się w szpitalu psychiatrycznym, bo biegli stwierdzili, że był niepoczytalny. Zarzut niedopełnienia obowiązków postawiono natomiast szefowi ochrony galerii Wiktorowi B. oraz Zbigniewowi N., który 20 października 2017 roku, w dniu ataku nożownika, kierował zmianą. Dziś Sąd Rejonowy w Stalowej Woli zdecydował o konieczności uzupełnienia materiału dowodowego przez Prokuraturę. Chodzi o wyjaśnienie rozbieżności w kwestii monitoringu realizowanego w dniu zdarzenia. Dotyczą one między innymi wielkości monitora, czy miał on 21,5″, czy też 25″ oraz czy był to jeden obraz, czy też obraz podzielony był na 25 kadrów. Sąd chce, aby wyodrębnione zostały zapisy z utrwalonym wizerunkiem sprawcy, zarówno na terenie galerii, jak i na zewnątrz. Prowadząca sprawę sędzia Renata Sajda stwierdziła, że dopiero na tej podstawie Sąd będzie mógł ustalić, co widział pracownik punktu monitoringu. Ponieważ w ocenie sędziny mogło dojść do zasugerowania co do tego, co sprawca trzymał w rękach. Sędzia Renata Sajda dała Prokuraturze czas do 6 miesięcy na uzupełnienie materiału. Obrońca adwokat Roman Małek jest zadowolony z decyzji sądu
W tym również wielkość monitora jakim dysponowała ochrona i obraz jaki widziała
Obrońca odniósł się też do kwestii poruszonej przez sąd odnośnie tego, co kamera uchwyciła w rękach sprawcy
Termin następnej rozprawy nie został wyznaczony. Prokurator, jeśli nie odwoła się od postanowienia Sądu, to na uzupełnienie materiału będzie miał 6 miesięcy. Dla przypomnienia Prokuratura chce, aby dwaj ochroniarze odpowiedzieli za zaniedbanie obowiązków i nie podjęcie odpowiednich czynności, dla zminimalizowani skutków ataku nożownika. Dla Zbigniewa N., który w dniu ataku nożownika był kierownikiem zmiany, domaga się roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata i sześcioletniego zakazu pracy w ochronie. Zaś dla ówczesnego szefa ochrony Wiktora B. kary czterech miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok i dwuletniego zakazu pracy w zawodzie ochroniarza. Wiktorowi B. postawiono zarzuty przekroczenia uprawnień, bo nie posiadając odpowiednich kwalifikacji był szefem ochrony. Dodatkowo według prokuratury swoimi decyzjami osłabił ochronę obiektu przenosząc pracownika z punktu monitoringu na stanowisko zabezpieczające inny teren. Skutek to przeoczenie momentu ataku nożownika i brak odpowiednich działań. Natomiast Zbigniew N. spowodował dodatkowe osłabienie ochrony zezwalając pracownikowi na odbycie przerwy i nie monitorował w sposób ciągły obiektu skupiając się na obrazie jednej z kamer. Jak ustaliła Prokuratura, o ataku nożownika dowiedział się od innych ochroniarzy, ale nie podjął właściwych działań. Obrońcy natomiast domagają się uniewinnienia. Według obrońcy Romana Małka nie ma związku między zaniedbaniami zarzucanymi ochroniarzom przez prokuraturę a atakiem nożownika. Zaś ochroniarze nie posiadali środków przymusu bezpośredniego do obezwładnienia napastnika z nożami. Nawet gdyby wezwali grupę interwencyjną, to ich przyjazd trwałby 5-10 minut, a całe zdarzenie trwało około 3 minut. W ocenie obrońcy to co się wydarzyło było nieszczęśliwym zdarzeniem o znamionach ataku terrorystycznego.