Z sesji Rady Miejskiej w Kolbuszowej zniknęły interpelacje i wolne wnioski w tradycyjnej formie. Radni owszem zadają pytania, ale burmistrz Jan Zuba i jego urzędnicy na nie odpowiadają. Robią to potem na piśmie. Mają na to dwa tygodnie. Procedurę tę na ostatniej sesji Rady Miejskiej skrytykował radny Michał Karkut:
W podobnym tonie wypowiadał się radny Piotr Panek:
Przewodniczący Rady Miejskiej Krzysztof Wilk tłumaczył, że pisemne odpowiadanie na zapytania radnych, sołtysów i mieszkańców jest efektem zmian w ustawie o samorządzie.
Tymczasem w Mielcu, na sesjach Rady Miasta, gdzie również obowiązuje nowe prawo, prezydent i jego urzędnicy bezpośrednio odpowiadają na pytania radnych. Podobna sytuacja jest w innym sąsiadującym z Kolbuszową mieście, Sędziszowie Małopolskim.
(Paweł Galek)