Takie nurkowanie jest potrzebne, by sprawdzić co zmienić w konfiguracji sprzętu i jak usprawnić całą wyprawę podwodną by zakończyła się sukcesem
(fot. www.deepdiverseba.pl )
(Marta Górecka)
W przedsięwzięcie będzie zaangażowany sztab ludzi, w tym lekarze i osoby odpowiedzialne za sprzęt i przygotowanie mieszanek oddechowych. A na pokonanie ponad pięciu kilometrów na głębokości około 100 metrów płetwonurek ze Stalowej Woli będzie potrzebował około 20 butli z gazami oddechowymi.
Zanim Sebastian Marczewski w przyszłym roku wyruszy na swoje najdłuższe głębokie nurkowanie po dnie jeziora Hańcza, to już w październiku planuje, jak to ujął, krótki trening
A jest to niezwykle niebezpieczne wyzwanie i to nie tylko ze względu na głębokość, ale i fakt, że całe nurkowanie łącznie z przystankami dekompresyjnymi na różnych głębokościach potrwa aż 15 godzin. A to będzie bardzo wyczerpujące dla organizmu
Stalowowolski płetwonurek przygotowuje się do niezwykłego wyzwania. Chce dokonać tego, co do tej pory nikomu się nie udało – przenurkować po dnie najgłębszego jeziora w Polsce ponad 100-metrowego jeziora Hańcza. Ten śmiałek to Sebastian Marczewski, na co dzień żołnierz jednostki wojskowej w Nisku, który po tym jak został ciężko ranny w Afganistanie zarzucił inną swoją pasję wspinaczkę na rzecz nurkowania. Jest płetwonurkiem, instruktorem nurkowania i nurkiem technicznym