3-letnia Kornelka Krasoń chciałaby być jak inne dzieci, mieć siłę na bieganie i rozrabianie. Zamiast tego po kilku krokach słabnie, zaczyna kaszleć, jej usta są fioletowe jak śliwka – to oznaka niedotlenionych płuc, serca i wszystkich innych organów.
Dziewczynka ma złożoną wrodzoną wadę serca – przełożenie pni wielkich naczyń, atrezję zastawki tętnicy płucnej, brak pnia płucnego, ubytek w przegrodzie międzykomorowej.
Kornelia urodziła się 11 listopada 2015 roku w tarnobrzeskim szpitalu. Dostała 10 punktów w skali Apgar , cała ciąża przebiegała bez komplikacji, badania wychodziły książkowo. Nikt nie spodziewał się takiej tragedii…
Mówi mama Kornelii, Agata:
Potem były kolejne dwa zabiegi. Udało się – po dwóch miesiącach spędzonych w szpitalu wróciła do domu. W maju 2017 roku okazało się, że stan serca jest tragiczny, lekarze z Krakowa przeprowadzili kolejną operację, ale nie udało się im skorygować wady serca, bo dziecko było za małe.
Od tego czasu rodzice dziewczynki czekają bez konkretnego planu leczenia. Sytuacja w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie jest skomplikowana, najpierw operują noworodki i dzieci w stanie krytycznym. Jest za mało łóżek, za mało lekarzy. Rodzice Kornelki nie mogą dłużej czekać.
Rodzice Kornelii zbierają pieniądze na operację w Niemczech za pośrednictwem fundacji Siepomaga. Na zebranie blisko 200 tysięcy złotych mają czas do 15 marca. Link do zbiórki: kliknij
Czasu jest niewiele, a liczy się każda złotówka.
Iwona Pol