We wrześniu mija 85 lata od spalenia mieleckiej synagogi wraz z kilkudziesięcioma modlącymi się w niej Żydami. Była to pierwsza masowa zbrodnia na społeczności żydowskiej podczas II wojny światowej.
13 września 1939 roku w synagodze mieleckiej tego dnia było wielu Żydów obchodzących wigilię Nowego Roku, czyli święta Rosz Haszana, które jest jednym z najważniejszych świąt w tradycji żydowskiej. Niestety, dzień ten dla nich nie stał się radosną wigilią.
Mówi Stanisław Wanatowicz, mielecki regionalista.
Po wojnie synagoga nigdy nie została odbudowana. Pamięć o tym wydarzeniu jest wciąż żywa dzięki osobom, które to pielęgnują a służyć ma temu także i tablica, która przypomina o historii z tamtych lat zaznacza Izabela Sekulska z grupy Mayn Shtetele Mielec.
Przed wybuchem II wojny światowej w Mielcu mieszkało ponad 5400 Żydów, w tym uciekinierzy z Niemiec, Austrii, Czechosłowacji i Wolnego Miasta Gdańska, zaś w Rzochowie – ponad 1900.
Tomasz Łępa