Pierwsza połowa wakacji to dla podkarpackich strażaków wytężony czas pracy. Do pomocy wzywani byli blisko 7300 razy – podsumowuje rzecznik prasowy Podkarpackiego Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej, bryg. Marcin Betleja.
Ponad 600 razy strażacy wyjeżdżali do pożarów, a pozostałe interwencje, to tak zwane miejscowe zagrożenia, czyli działania niezwiązane z ogniem.
Strażacki samochód wyjeżdżał do akcji średnio co 7 minut. Ponad 300 poszkodowanym udzieliliśmy pomocy przedmedycznej.
Większość strażackich interwencji, to tak zwane miejscowe zagrożenia. Spektrum naszych działań w tych przypadkach jest ogromne. Usuwaliśmy skutki burz, nawałnic i silnych opadów deszczu. Działaliśmy w zakresie ratownictwa chemicznego i ekologicznego. Byliśmy wzywani praktycznie do każdego wypadku drogowego – dodaje bryg. Marcin Betleja
Telefony na numery alarmowe to nie tylko zgłoszenia wypadków i pożarów. To także alarmy fałszywe, których zanotowano ponad 120.
Funkcjonariusze Państwowej Straży Pożarnej odwiedzali obozy harcerskie. Szkolili uczestników i kadrę w zakresie prowadzenia korespondencji i sprawdzenia łączności ze służbami ratowniczymi. Strażacy przeprowadzili także instruktaże z użycia podręcznego sprzętu gaśniczego i udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej. Przeprowadzono również pogadanki na temat sposobów zachowań podczas niebezpiecznych zjawisk atmosferycznych. Podczas wizyt sprawdzane także były warunki i organizacja ewakuacji obozowisk.