Dobiega końca kolejna wyprawa rowerowa stalowowolskiej grupy z Klubu Kolarskiego 'Sokół i przyjaciół klubu. To ośmiu śmiałków, z których najstarszy ma ponad 70 lat. Po ubiegłorocznej trasie Zakopane – Hel, tym razem bicykliści postanowili zmierzyć się z trasą od Bałtyku po Bieszczady. Wyruszyli przejścia granicznego Świnoujście/Alhbeck, aby zameldować się w Ustrzykach Górnych. Średnio pokonywali około 140 kilometrów dziennie. Po drodze zaliczyli Międzyzdroje, Lednicę, Piątek, czyli geometryczny środek Polski, Bałtów, czy Sandomierz. Ale też jednym z przystanków, przed Bieszczadami była Stalowa Wola i okazja do podpytania o trudy wyprawy. Ryszard Naja przyznał, że nie bez powodu postanowili tym razem nietypowo z nad morza ruszyć w góry
Choś wtym roku pogoda uczestników wyprawy nie rozpieszczała, bo niemal całą wyprawę towarzyszył im deszcz, który dotarł z nimi również do Stalowej Woli. Mimo to poczucie humoru ich nie opuszcza. Mówi Andrzej Czapla
Wyprawa była też okazją do spotkań i rozmów z ciekawymi ludźmi
Do stalowowolskiej ekipy już po raz kolejny dołączył rowerzysta z Piotrkowa Trybunalskiego, Zbigniew Kluczak, który przyznał, że połączyły ich aktywności
I w takim towarzystwie nie ważna jest pogoda, choć deszcz do samych Bieszczad nie opuszczał stalowowolskiej ekipy rowerowej. A relacje z kolejnych dni wyprawy można prześledzić na profilu facebookowym Klubu Kolarskiego „Sokół”