Dziesięcioro tarnobrzeżan, członków klubu morsa weszło w minioną sobotę na najwyższy szczyt Bieszczad – Tarnicę. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że dziewięcioro z nich miało na sobie jedynie szorty, buty oraz czapki. Nie straszny im był porywisty wiatr ani bliska zeru temperatura panująca na górze. Cała akcja miała szczególny cel, bowiem 'morsy’ nagłośniły w ten sposób zbiórkę pieniędzy na leczenie 2 letniej Glorii Koper z Tarnobrzega, cierpiącej na rozszczep kręgosłupa. Finałem akcji charytatywnej będzie bieg w szortach Yeti Run, który odbędzie się w najbliższą niedzielę podczas Zimowego Biegu wokół Jeziora Tarnobrzeskiego.
– Wejście na Tarnicę nie należało do łatwych. Leżący na szlaku śnieg i wiejący wiatr skutecznie utrudniały marsz. Idąc w taką pogodę należało być niemal cały czas w ruchu – mówi uczestnik wyprawy Sławomir Wiatrowski.
Uczestnicy podzielili się na role. Ci bardziej doświadczeni przecierali szlak z przodu oraz pilnowali, aby nikt nie został z tyłu. Pozostali szli w środku. Jedyna osoba, idąca w ubraniu zapewniała wsparcie techniczne dla zespołu.
– Zdobycie Tarnicy zimą to wspaniałe uczucie – dodaje Sławomir Wiatrowski.
Nie jest to pierwsza tego typu wyprawa tarnobrzeskich morsów. Niemal miesiąc temu trójka z nich również w samych szortach weszła na Śnieżkę. Z kolei na początku lutego piętnaście osób pobiegło spod pomnika Bartosza Głowackiego w Tarnobrzegu na góry Pieprzówki w Sandomierzu.
Uczestnicy wyprawy: Halina i Oliwa Błażejczak, Anna i Łukasz Szpunar, Marta Wiatrek, Adam Krzos, Paweł Świdziński, Przemysław Wójcik, Sławomir Kula, Sławomir Wiatrowski.