Dziś przypada 158 rocznica wybuchu powstania styczniowego.
O wydarzeniach na Ziemi Sandomierskiej mówi poseł na sejm Marek Kwitek, który współorganizuje doroczne obchody rocznicowe:
Rok 1863 – Sandomierz w powstaniu styczniowym
22 stycznia 1863 roku wybuchło największe polskie powstanie narodowe przeciwko Rosji. Również mieszkańcy Ziemi Sandomierskiej stanęli do walki o niepodległość Polski. Zanim doszło do wybuchu powstania manifestowano uczucia patriotyczne. Organizowane były obchody rocznic historycznych, odprawiano nabożeństwa za ojczyznę i poległych manifestantów, sypano kopce, stawiano krzyże, po poświeceniu których wygłaszano patriotyczne przemówienia.
Piękną kartę w budzeniu świadomości narodowej i walce o niepodległość zapisali księża diecezji sandomierskiej. Pod koniec lipca 1861 roku w kościele oo. Reformatów odprawiono specjalne nabożeństwo za duszę zmarłego księcia Adama Czartoryskiego, zakończone wykonaniem „Boże coś Polskę – tzw. ,,hymnu zakazanego”. 16 sierpnia tego roku przed wspomnianym kościołem parafianie postawili krzyż z napisem: ,,Pamięci ofiar poległych w dniu 25 i 27 II i 8 IV 1861 roku w Warszawie – miłość, równość i braterstwo Polaków”. Pamiątkowy krzyż z koroną cierniową był symbolem cierpienia polskiego narodu, uroczyście poświęcił go biskup sandomierski Józef Juszyński – jedynie wiara w krzyż może przywrócić całość i wolność Polsce. Podobne krzyże z religijno-patriotycznymi emblematami postawione zostały w kilkudziesięciu parafiach Diecezji Sandomierskiej. Był to wyraz solidaryzmu i upamiętnienia poległych Polaków w Warszawie, którzy zginęli podczas manifestacji, w starciach z rosyjskim wojskiem. Nabożeństwa żałobne i msze za Ojczyznę odprawiano także w rocznicę Unii Lubelskiej i Horodelskiej. Z okazji tych dwóch ważnych wydarzeń w Diecezji Sandomierskiej wybito medale o treści historyczno-religijnej. Manifestacje patriotyczne były w skali ogólnopolskiej narodową demonstracją woli wolności i wyrazem dążności Polaków do niepodległości. Bez mocnego zaangażowania się duchowieństwa byłoby to niemożliwe.
Ukoronowaniem uniesienia patriotycznego Sandomierzan i mieszkańców województwa sandomierskiego były uroczystości odpustowe na Świętym Krzyżu, które odbyły się w dniu 14 września 1861 roku. Sanktuarium od wieków stanowiło wyjątkowe miejsce kultu relikwii Drzewa Świętego, szczególną czcią otaczane było przez chłopów, których duchowieństwo zachęcało do licznego udziału w odpuście. Uroczystości miały obudzić wśród włościan uczucia patriotyczne. Pielgrzymi lud w uroczystych procesjach podążał z całego kraju na Święty Krzyż, przybyło tam 30 tys. pielgrzymów. Pielgrzymki z seminarzystami niosącymi narodowe sztandary i kościelne chorągwie wyruszyły także z Zawichostu, Sandomierza, Opatowa i prowadzone były przez biskupa sandomierskiego ks. Józefa Juszyńskiego. Uczestnicy ubrani byli w narodowe stroje, łopotały sztandary z Białym Orłem i litewską Pogonią, wszystkich zgromadzonych opanował podniosły nastrój. Rozmodleni pielgrzymi śpiewali „Boże coś Polskę”, „Jeszcze Polska nie zginęła” a Odpustową Mszę razem z kilkudziesięcioma kapłanami celebrował biskup sandomierski Józef Juszyński. Porywające, niezwykle patriotyczne kazanie wygłosił wikariusz opatowski ks. Ignacy Zakrzewski, w którym wzywał do modlitwy za ojczyznę i do walki z rosyjskim zaborcą. W dużym stopniu swoje słowa kierował do chłopów, których nawoływał do zgody międzystanowej. Niestety kwestia uwłaszczenia była tu momentem kluczowym, aby włościan przyciągnąć do sprawy narodowej. Końcowym akcentem uroczystości było usypanie kopca, na którym stanął krzyż z Orłem i Pogonią, ku czci zmarłego księcia Adama Czartoryskiego.
12 października 1861 roku przed krzyżem stojącym przed klasztorem oo. Reformatów sandomierscy duchowni celebrowali uroczyste nabożeństwo ku czci bł. Wincentego Kadłubka. Po jego zakończeniu wierni pomaszerowali z chorągwiami i herbem Królestwa, przy śpiewie hymnu narodowego do Sandomierskiej Katedry. W dniu 14 października 1861 roku rosyjski namiestnik Karol Lambert wprowadził w Królestwie stan wojenny. Była to odpowiedź Rosjan na manifestacje patriotyczne i domaganie się przez Polaków wolności. Taka postawa narodu i Kościoła wywołały terror i represje, które spadały polskie społeczeństwo. Sandomierski naczelnik wojenny mjr Siergiej Gołubow rozporządzeniami z października 1861 roku zakazał w kościołach śpiewać pieśni, zabronił odbycia odpustu z procesją w dzień św. Marcina w Opatowie. 17 października w Sandomierskiej Katedrze odbyło się nabożeństwo żałobne za duszę arcybiskupa Fijałkowskiego, które celebrował biskup Juszyński. Sandomierzanie wykorzystali uroczystości do śpiewania rewolucyjnych pieśni, które zainicjowali ojcowie reformaci. W dniu 2 listopada doszło w Sandomierzu do zamieszek, gdy Gołubow zakazał procesji pogrzebowej, żołnierze zatrzymali kilka manifestujących osób. 4 listopada wojsko obstawiło świątynie, gdyż były planowane kolejne nabożeństwa żałobne. 9 listopada aresztowano profesora Seminarium ks. Franciszka Przybysłowskiego, co spowodowało starcia z wojskiem a kapłana przewieziono do więzienia w Radomiu i oddano po sąd wojenny. W wyniku śledztwa nastąpiły kolejne aresztowania księży Andrzejewskiego i Bąkowskiego, wikariuszy katedralnych oraz przeora dominikanów o.Machnickiego. Dzięki interwencji biskupa sandomierskiego zostali przez cara ułaskawieni i oddani pod dozór policji.
W dniu 17 listopada 1861 r. podczas sumy w rocznicę poświęcenia kościoła w Zawichoście wojsko otoczyło kościół i nie pozwoliło na odbycie procesji z Najświętszym Sakramentem. Dnia 28 listopada 1861 roku radomski gubernator wojenny zakazał bez wcześniejszego pozwolenia na odbywanie procesji poza obrębem kościołów. Na żądanie namiestnika Królestwa polecił przy tym duchowieństwu ścisłe przestrzeganie tego nakazu a procesje bez względu na rytuał miały odbywać się na cmentarzach. Nieprzestrzeganie zarządzenia dotyczącego zakazu śpiewu pieśni w kościołach groziło mężczyznom wcieleniem do wojska rosyjskiego, natomiast kobietom więzieniem, a księżom proboszczom zesłaniem na katorgę do rosyjskich fortec. Na wielu księży, którzy nie chcieli podporządkować się tym nakazom spadły surowe represje – więzienia, zsyłki na Sybir. 6 grudnia władze carskie nakazały gwardianowi oo. reformatów Wincentemu Markiewiczowi usunięcia patriotycznego napisu i emblematów z krzyża postawionego przed kościołem św. Józefa. Na początku gwardian odmówił, ostatecznie emblematy zdjęto a napis zasłonięto tablicą, którą ciągle ktoś usuwał. Sprawa się długo toczyła a opornego o. Markiewicza przeniesiono do Chełma.
Represyjna polityka namiestnika Ludersa uwidoczniła bezskuteczność stosowania przemocy i zmusiła carat do ustępstw. Przeprowadzone przez hr. Wielopolskiego reformy spolszczyły administrację spełniając oczekiwania burżuazji i wielkich właścicieli ziemskich. Społeczeństwu niestety nie przyniosły jednak swobód konstytucyjnych a tym samym nie dały nadziei na niepodległość, która była oczekiwana zwłaszcza przez młode pokolenie. Organizacja Czerwonych nie widziała innej możliwości jej wywalczenia, jak tylko przez powstanie zbrojne i pozyskanie chłopów do walki poprzez uwłaszczenie. Komitet Centralny Narodowy zdawał sobie sprawę, że bardzo ważną rolę mogą odegrać tu księża. Inicjatorem ścisłego związania duchowieństwa Diecezji Sandomierskiej z Czerwonymi był ćmielowski proboszcz ks. Kacper Kotkowski.
14 października 1862 roku odbył się odpust na Świętym Krzyżu, na który przybyło znów bardzo dużo wiernych, w tym ok. 50 księży. Propozycja wysłania delegacji na czele z ks. Kotkowskim do Warszawy na rozmowy z przedstawicielami tajnego Rządu Narodowego spotkała się z aprobatą. 29 października 1862 roku zwołany został zjazd duchowieństwa Diecezji Sandomierskiej do Świętomarzy, na który przybył przedstawiciel Komitetu komisarz Ignacy Maciejowski. Zebrani w całości przyjęli program KCN i przystąpili do organizacji Czerwonych. To był doniosły akt, gdyż uczestnicy wezwali także do zwoływania takich zjazdów w innych diecezjach i przystępowania do Komitetu Centralnego oraz uznania go za jedyną władzę narodową, któremu przyrzeka się bezwzględne posłuszeństwo. Taka postawa naszego duchowieństwa, które zobowiązało się także wziąć pod opiekę włościan miała ogromne znaczenie propagandowe, inspirujące dla innych diecezji i dla sprawy narodowej. Rozpoczęła się praca spiskowa, tworzenie struktur tajnego, podziemnego państwa i przygotowania do powstania zbrojnego.
Klasztor oo. Reformatów w Sandomierzu stał się silnym ośrodkiem ruchu patriotycznego przed wybuchem Powstania Styczniowego. W klasztorze przebywało 18 zakonników na czele z gwardianem o. Walentym Markiewiczem, którzy bardzo mocno zaangażowali się w manifestacje patriotyczne i przygotowania do powstania zbrojnego. W podziemiach klasztoru szyto powstańcze mundury. Księża i bracia bezpośrednio wzięli udział w narodowym zrywie: o. Wojciech Elgiett, był kapelanem w oddziale Czachowskiego, został ranny pod Małogoszczą, walczył jako kapitan „Wieniawa” i był dowódca kosynierów, zginą w bitwie pod Rybnicą, ks. Emilian Małobęcki był kapelanem w powstańczym oddziale Tomasza Stamirowskiego, w bitwie pod Radziwiłłowem został wzięty do niewoli i zesłany na 10 lat, Sybir do Jenisejska. Za patriotyczną postawę na zsyłkę trafili również inni sandomierscy reformaci: o. Michał Janeczkiewicz do Wiatki, ks. gwardian o.Wincenty Markiewicz skazany na 12 lat katorgi w Nerczyńsku, gdzie zmarł, brat Ambroży Ostrowski został zesłany na Sybir, skąd powrócił ok. 1888 roku. O patriotyczne agitacje podczas kazań oskarżani byli również ks. Paweł Słowikowski i brat Tadeusz Janikowski.
W 1864 roku, po kasacji klasztoru, władze carskie osadziły w refektarzu prawosławną cerkiew św. Michała Archanioła. W zabudowaniach klasztornych mieszkania i kancelarię naczelnika straży granicznej, a kościół stał się świątynią rektoralną.
Uczestnikami powstania byli alumni Seminarium w Sandomierzu m.in. : Kacper Strychalski, Tomasz Fusiarski, Michał Moller, Wincenty Cyrański, Szymon Wieczorek, Ignacy Myślakowski, Feliks Orzechowski, Wincenty Krasnoszelski, Feliks Kaca, Józef Kwiatkowski, Bolesław Sarnecki, Mikołaj Molecki, Julian Pryliński, Jan Gęca, Woźnicki.
W sprawę narodową włączyli się profesorowie Seminarium Duchownego w Sandomierzu m.in.: ks. Franciszek Przybyłowski brał czynny udział w manifestacjach patriotycznych w Sandomierzu, aresztowany przez Rosjan i ułaskawiony wziął udział w walkach powstańczych, z ginął w bitwie w Opatowie. Ks. Stefan Parka, wikariusz parafii katedralnej brał czynny udział w Powstaniu poprzedzających wybuch powstania styczniowego, ks. Konstanty Foltański, był kanonikiem kapituły i regensem Seminarium Duchownego w Sandomierzu, bardzo mocno zaangażowany w manifestacje patriotyczne i ruch powstańczy.
Od października 1861 roku w Sandomierzu stacjonuje IV pułk Kozaków Dońskich. Naczelnikiem wojskowym miasta był major Siergiej Gołubow, który zażądał usunięcia emblematów narodowych z kościołów oraz cmentarzy a opornym groził osadzeniem w cytadeli Warszawskiej. Mimo to Sandomierzanie dalej organizowali konspirację, w okolicy odbywały się zjazdy duchowieństwa. Jawnie patriotyczna postawa sandomierskiego duchowieństwa rzutowała na zachowanie mieszkańców miasta. Wielu księży i prawie połowa alumnów z Seminarium w Sandomierzu walczyło „za Wiarę i Ojczyznę” a Sandomierzanie, w tym młodzież szkolna wzięło udział w powstaniu, część z nich zginęła.
W województwie sandomierskim organizacja spiskowa liczyła ok. 2500 ludzi. Spiskowcy przystąpili do gromadzenia broni, amunicji, koni i furażu dla potrzeb przyszłego powstania. W noc styczniową w województwie sandomierskim zebrały się tylko 3 oddziały powstańcze liczące ok. 800 ludzi. Liczba ich jednak stopniowo rosła. W takiej sytuacji nastąpiła koncentracja sił rosyjskich. Powstańcy zyskali 7-10 dni czasu na organizowanie oddziałów. Miejscem koncentracji powstańców z Sandomierza stały się lasy mielowskie. Ze względu na silną załogę rosyjską w Sandomierzu nie planowano ataku na miasto. Dopiero ich wyjście do walki z powstańcami spowodowało, że baron Rayski 2 lutego zajął Sandomierz. Po przegranej bitwie pod Słupczą pod Sandomierz w pościgu za rozbitym oddziałem Puławiaków podciągnął z wojskami rosyjskimi płk. Miednikow. W Sandomierzu usypano szańce, wzmocniono bramy, ale do bitwy nie doszło, gdyż mjr Piotr Ulatowski z oddziałem powstańców opuścił miasto, które zostało na krótko zajęte przez Rosjan. Wielu mieszkańców Sandomierza wstąpiło w tych dniach w szeregi powstańcze, zasilając osłabione walkami oddziały. Wybuch powstania zmobilizował wszystkie patriotyczne siły społeczeństwa polskiego, podobnie ziemia sandomierska stała się terenem walk. Ze względu na ukształtowanie terenu, zwłaszcza Gór Świętokrzyskich obszar ten świetnie nadawał się na prowadzenie działań partyzanckich. Walczyli tu m.in. Dionizy Czachowski, Marian Langiewicz, Józef Hauke-Bosak. Doszło do wielu bitew powstańczych m.in. pod Zawichostem, Słupczą, Staszowem, Opatowem, Rybnicą, Jurkowicami, czy Sperandą. Bezpośrednio w Sandomierzu nie było starć powstańców z Moskalami. Zaborca, aby osłabić ruch narodowy pozbawiał praw miejskich miejscowości, których mieszkańcy wzięli udział w powstaniu, zamykał klasztory, konfiskował majątki, nakładał kontrybucje. Wielu Sandomierzan zginęło w powstaniu, część znalazła się w więzieniach lub została zesłana na Sybir, ale ducha walki nie dało się zabić.
Ignacy Marynowski – ziemianin, pochodził z Galicji, urodził się 1802 roku w Jaśle. Ignacy Marynowski z chwilą wybuchu powstania listopadowego przybył z Galicji do Kongresówki i był jednym z organizatorów Pułku Jazdy Sandomierskiej, w której służył jako porucznik. Ranny w bitwie pod Puławami, dostaje się do niewoli i jako oficer i austriacki poddany zesłany zostaje na 14 lat na Kamczatkę, do Nalinska w guberni witawskiej. Dzięki staraniom rodziny oraz interwencji ambasadora austriackiego w Rosji, wraca po 6 latach z zesłania do kraju. Marynowski w 1844 roku wziął w dzierżawę od hr. Karola Krasińskiego majątek w Otoce nad Wisłą w powiecie sandomierskim. Z chwilą wybuchu powstania styczniowego mając 61 lat wraz z trzema synami po raz kolejny podjął walkę z rosyjskim zaborcą. Walczył w oddziale gen. Dionizego Czachowskiego. Marynowski w 1865 roku zostaje aresztowany przez Moskali za sprowadzanie broni i ukrywanie powstańców. Osadzony w więzieniu na sandomierskim Zamku zmarł 31 marca 1865 roku podczas śledztwa w wieku 63 lat. Jego syn Marian walczył w oddziałach Mariana Langiewicza, Dionizego Czachowskiego, Jana Rudowskiego, aż do lutego 1864 roku, kiedy został ranny w bitwie pod Ćmińskiem. Po powstaniu zakupił ziemię w Klimontowie, gdzie przez 28 lat pełnił funkcję wójta. Zmarł w 1920 roku w Warszawie, na wieść o śmierci wnuka Władysława, który zginął w bitwie pod Zadwórzem – „Polskimi Termopilami”, walcząc z bolszewikami w obronie Lwowa.
Potomkowie Ignacego Marynowskiego walczyli w 1920 roku z Rosją Bolszewicką oraz z Niemcami i Sowietami podczas II wojny światowej. Zbigniew Marynowski zginął w Katyniu w 1940 roku. Edmund walczył w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie, jako „cichociemny” zrzucony do kraju, wziął udział w Powstaniu Warszawskim. Felicjan był żołnierzem Armii Krajowej walcząc w 5. Brygadzie Wileńskiej, został zamordowany przez NKWD. Poznając historię rodziny Marynowskich należy stwierdzi, że jest ona symbolem polskiego heroizmu i patriotyzmu, gdyż każde pokolenie płaciło daninę krwi walcząc i ginąc za ojczyznę.
Lambert Nejmark urodził się w 1836 roku, pochodził z Chełmna. Po ukończeniu prawa w 1863 roku na uniwersytecie w Petersburgu aplikował aplikował przy Sądzie Pokoju w Warszawie. Nejmark, gdy wybuchło Powstanie Styczniowe, w Pułtusku przystąpił do oddziału Konstantego Ramontowskiego „Wawra” i walczył w nim jako porucznik aż do jego rozbicia przez Rosjan w lipcu 1863 roku. Następnie jako emisariusz Rządu Narodowego, wyruszył na Litwę pod przybranym nazwiskiem Alfreda Mirskiego. W Winie zostaje aresztowany za działalność przeciwko Rosji i uwięziony w Dyneburgu. Nejmark nie przyznał się do prawdziwego nazwiska, ujawnił je dopiero proces Oskara Awejdego, członka Tymczasowego Rządu Narodowego, autora powstańczego dekretu uwłaszczeniowego. Awejde wysłany na Litwę, jako komisarz Rządu Narodowego został 3 września 1863 roku aresztowany przez Rosjan. Niestety załamał się w śledztwie i wydał tysiące nazwisk powstańców i dekonspirując całą strukturę rządu podziemnego. Lambert Nejmark został 1865 roku skazany na karę śmierci, którą ostatecznie zamieniono na dożywotnie zesłanie na Syberię. Najpierw przebywał w Usolu, oddalonym o 80 km, na północ od Irkucka, gdzie wykonywał katorżniczą pracę głównie w warzelniach soli i naprawy wybrzeży rzeki Angary. Następnie pracował jeszcze przez wiele lat w kopalniach złota. Do Polski powrócił w 1890 roku, dzięki zabiegom córki Zofii, która cudem wybłagała łaskę dla ojca u samego imperatora, przebywającego na polowaniu w Spale. Lambert Nejmark 27 czerwca 1892 roku kupił od Marianny Hempel ponad 600 morgowy folwark Komierzów w gminie Samborzec. Ostatni właściciel dóbr ko
mierzowskich zyskał miano przyjaciela włościan, zmarł 10 stycznia 1900 roku w wieku 63 lat. Pochowany został w grobowcu rodzinnym Nejmarków na Cmentarzu Katedralnym w Sandomierzu. 12 lipca 1912 roku wdowa Florentyna z Kantorskich Nejmark rozprzedała ziemię majątku Ko
mierzów pomiędzy 38 włościan z wioski i żydów zamieszkałych w Sandomierzu. W 1922 roku sprzedała resztę swojego majątku, opuściła Ko
mierzów i zamieszkała w Gierlachowie. Zmarła 3 czerwca 1931 roku, w wieku 79 lat, pochowana została w rodzinnym grobowcu obok męża i córki Ireny. Potomkiem Lamberta Nejmarka był znany Sandomierzanin Jerzy Targowski.
Ks. Tomasz Sokalski urodził się w 1836 roku w Kurowie w diecezji lubelskiej. Po ukończeniu seminarium sandomierskiego rozpoczął dalsze studia na Akademii Duchownej w Warszawie, które ukończył w 1863 roku. Po powrocie do diecezji Sokalski został mianowany wikariuszem parafii Góry Wysokie, rok zastępował proboszcza w Słupi Nowej, a następnie był kolejno proboszczem parafii Ćmińsk i Mnin a w latach 1890 – 1912 proboszczem w Osieku. W czasie Powstania Styczniowego był prałatem katedry sandomierskiej i włączył się do czynnej działalności narodowej, zorganizował pocztę powstańczą w Sandomierzu. Po dwudziestoletniej pracy duszpasterskiej ks. Tomasz Sokalski został w 1883 r. powołany przez bpa Antoniego F. Sotkiewicza na stanowisko ojca duchowego seminarium sandomierskiego, które pełnił przez 18 lat. Był równocześnie sędzią surogatem konsystorza sandomierskiego i często w czasie wyjazdów ordynariuszy z diecezji sandomierskiej sprawował w niej rządy. Ks. Tomasz Sokalski był także ojcem duchownym Antoniego Rewery i wywarł wielki wpływ na kształtowanie odpowiedniej postawy przyszłego księdza. Jego konferencje oparte na doświadczeniu życiowym i parafialnym, głoszone alumnom, wywierały ogromne wrażenie i kształtowały jednolity ton w wychowaniu alumnów. Sumienne zdobywanie wiedzy i gorliwe kształtowanie własnej pobożności były głównym obowiązkiem kleryków w seminarium. Ks. Tomasz Sokalski zmarł w 1912 roku w Sandomierzu spoczywa na Cmentarzu Katedralnym w grobowcu księży kanoników sandomierskich.
Opracował: Marek Kwitek