Jak dodaje komendant straży miejskiej w Mielcu jest kilkadziesiąt interwencji w ciągu roku dotyczących tego procederu.
(Tomasz Łępa)
Działkowców ten zakaz śmieszy i dziwi. Jak mówią- od lat jesienią palili, co się dało, czego nie dało się kompostować albo odpady, których zwyczajnie nie mieli gdzie wyrzucić. Dlatego większość z nich z ustawowego zakazu nic sobie nie robi. A to błąd.
Palenie liści i gałęzi to bardzo powszechny proceder, który w okresie jesiennym właściwie nikogo nie dziwi. Jest to także czas porządków na działkach. Działkowcy pozbywają się zeschłych liści, chorych gałęzi i drzew. Jak się okazuje mogą za ten czyn sporo zapłacić – mówi komendant straży miejskiej w Mielcu Arkadiusz Misiak: