Dąb otrzymał imię Jan, po dziadku pani Wioletty. Ale z tym drzewem wiąże się jeszcze jedna historia.
Nagłośniona przez lokalne media historia starań rodziny o uznanie okazałego dębu pomnikiem przyrody dzięki Internetowi dotarła aż do Stanów Zjednoczonych. Tam przeczytał ją William Spees, który akurat poszukiwał informacji na temat swoich polskich korzeni. Po przeczytaniu artykułów skojarzył występujące tam nazwiska ze swoimi dotychczasowymi ustaleniami. Po nawiązaniu kontaktu okazało się, że William oraz pani Wioletta są rodziną.
Podczas kilkudniowego pobytu w Polsce William po raz pierwszy przyjechał do Kaczaków, aby między innymi uczestniczyć w zawieszeniu tabliczek informujących o pomniku przyrody.
Całą historię tego spotkania będziecie mogli usłyszeć na naszej antenie w Boże Narodzenie.
Po trzech latach starań rodziny z Kaczaków w gminie Baranów Sandomierski rosnący na ich posesji kilkuset letni dąb szypułkowy oficjalnie otrzymał status pomnika przyrody. Dąb ma 26 metrów wysokości, obwód pnia mierzony na wysokości 1,3 metra od ziemi wynosi 425 centymetry a jego średnica wynosi 130 centymetrów.
Dokumentacja wraz z wnioskiem starosty o objęcie dębu ochroną prawną trafiła do urzędu gminy w Baranowie Sandomierskim już w 2012 roku. Dopiero w listopadzie tego roku radni Baranowa Sandomierskiego, przyjęli stosowną uchwałę w tej sprawie, a dziś na drzewie zawisła tabliczka informująca o objęciu go ochroną prawną.
Na posesji, na której rośnie okazałe drzewo mieszka już kolejne pokolenie, jednak jak podkreśla inicjatorka wniosku o ustanowienie pomnika przyrody Wioletta Wilk, nikomu przez te wszystkie lata nie przyszło na myśl, aby je ściąć: