Odsunięcie w czasie tej inwestycji na pewno ucieszy stalowowolskich działkowców, bo część terenów działkowych miała być zabrana pod obwodnicę. A w tej sytuacji jeszcze kilka lat mogą spokojnie je uprawiać, o ile nie zmieni się ministerialny plan. A tego życzyłoby sobie Nisko, które bardziej niż Stalowa Wola cierpi z powodu natężenia ruchu i hałasu komunikacyjnego.
W sprawie rządowych zmian i odłożenia w czasie budowy stalowowolsko-niżańskiej obwodnicy zaprotestowała dzisiaj w Senacie senator Janina Sagatowska. Senator stwierdziła, że ta decyzja jest podwójnie szkodliwa dla tych miast. Nie wyprowadza ruchu tranzytowego poza miasta i ogranicza otwarcie regionu na nowych inwestorów. W wygłoszonym oświadczeniu czytamy też:”[…] Obecnie GDDKiA jest w trakcie wyboru oferty na koncepcję programową przebiegu obwodnicy i tym bardziej decyzja Rady Ministrów o nie zawarciu tego projektu w Programie Budowy Dróg Krajowych na lata 2011 – 2015 i fatycznym przesunięciu jego realizacji po 2020r. budzi bardzo duże protesty społeczne”. Natomiast według poseł Renaty Butryn brak stalowowolskiej obwodnicy w ministerialnych planach nie oznacza, że ta droga nie powstanie do 2020 roku, bo można pozyskać środki z programów unijnych w nowej perspektywie. Posłanka przypomniała, że wprawdzie obwodnica zniknęła z ministerialnych planów, ale jest na liście priorytetów województwa.
Sprawdziły się niestety przewidywania prezydenta Stalowej Woli, które powtarzał zawsze, gdy rozmowa schodziła na temat obwodnicy stalowowolsko-niżańskiej. Jej budowa nie tylko nie ruszy w 2015 roku, ale też nie ma jej w ministerialnych planach aż do roku 2020. W ogłoszonym przez Rząd programie budowy obwodnic miast na lata 2014-2020 znalazło się 12 obwodnic. Wśród nich tylko jedna z Podkarpacia i niestety nie jest to stalowowolsko-niżańska a Sanoka. Prezydent Stalowej Woli Andrzej Szlęzak przyznał, że w przypadku obwodnicy wolałby się mylić w swoich osądach. Dodał jednak, że kolejne oddalenie w czasie tej inwestycji specjalnie nie utrudni życia w Stalowej Woli
