Poczynaniom Stanisława Czechury z Knap kibicują inni hodowcy ryb zarówno z Podkarpacia jak i z całego kraju.
Wydra w stawach Stanisława Czechury ma idealne warunki do bytowania, bowiem znajdujący się tam narybek to doskonałe pożywienie dla tego ssaka. Jeszcze do niedawna do tych zwierząt można było strzelać. Jednak teraz unijne prawo całkowicie objęło ochroną ten gatunek.
Zanim sprawa zostanie oddana do Strasburga, trzeba skompletować niezbędne dokumenty:
Stanisław Czechura właściciel stawów hodowlanych koło Baranowa Sandomierskiego od kilku lat bezskutecznie walczy z wydrami, które wyjadają ryby z jego zbiorników. Po ostatniej przegranej rozprawie przed sądem rejonowym o odszkodowania od skarbu państwa z tytułu szkód, jakie wyrządza ten ssak, hodowca zapowiada dochodzenie sprawiedliwości przed trybunałem w Strasburgu.
Stanisław Czechura podkreśla, że w sprawie wydr odwiedził już wszystkie możliwe instytucje i urzędy. Bezskutecznie. Dodaje także, że również lokalni parlamentarzyści nie wykazują zainteresowania tematem. A straty spowodowane przez wydry są ogromne. Te finansowe szacuje na ponad 40 tysięcy złotych. Jeśli chodzi o ryby, to dziennie jeden tylko osobnik potrafi zjeść ich dwa kilogramy. Kilka sztuk w ciągu roku nawet tonę, a w swoich stawach hodowca naliczył ich około trzydziestu osobników.