Ostatecznie radni zdecydowali się nie kierować wniosku do prokuratury, ani sprowadzać do gminy komisji wojewody podkarpackiego. Po wysłuchaniu wyjaśnień wójta radni przyjęli protokół komisji rewizyjnej, zamykając tym samym sprawę.
Radnych zaciekawiło również to, że najpierw obie firmy ustaliły bardzo wysoką cenę, a później nagle wycofały się z umowy. Pod lupę wzięto również ceny metra sześciennego, które były o wiele niższe od rynkowych.
Wójt Gorzyc, Marian Grzegorzek nie ma sobie nic do zarzucenia i przypomina, że w latach 2005 2007 gmina sprzedawała ziemię z okolic zalewu za kwotę 1.20 plus VAT za metr sześcienny. Gdy zarząd melioracji zaczął naciskać na jak najszybsze wyznaczenie terenu i ustalenie kwoty, samorząd ustalił stawkę 2 zł i 50 gr.
Stąd ten pośpiech – podkreśla wójt:
Radni gminy Gorzyce zasiadający w komisji rewizyjnej rozważali złożenie doniesienia do prokuratury na działanie wójta lub sprowadzenie do gminy komisji wojewody podkarpackiego.
Taka decyzja była podyktowana niejasnym, według nich, przetargiem na dzierżawę gminnego gruntu, na którym prywatna firma wydobywała ziemię. Według radnych, firma robiła to w niedozwolonym miejscu i za podejrzanie niskie stawki.
W 2009 roku Podkarpacki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych zwrócił się do władz gminy Gorzyce, aby te wyznaczyły teren, skąd można by pobierać ziemię do umacniania wałów przeciwpowodziowych. Pod koniec roku przygotowana została stosowna uchwała wraz z mapą, na której zaznaczono dwie działki znajdujące się na pograniczu sołectwa Trześń.
Do przetargu stanęły dwie firmy, które w wyniku licytacji kwotę za metr sześcienny wywindowały z początkowych 2 zł na 16 zł, po czym wycofały się z umowy. Gmina przygotowała więc drugi przetarg, do którego ponownie stanęły te same firmy, lecz tym razem cena wywoławcza stanęła na 2 zł i 50 gr. Koncesja na wydobycie ziemi została wydana na 5 lat.
Wydobycie przerwała powódź, jednak gdy tylko woda opadła, to powrócił sprzęt, ale tylko jednej firmy, gdyż druga ogłosiła upadłość. Później zaczęły się pojawiać niepokojące sygnały od mieszkańców, że ten pobór nie jest prowadzony w miejscu, które zostało do tego wyznaczone.
Mówi przewodniczący rady gminy Gorzyce Mirosław Kopyto: