Na szczęście, jak przyznał starosta, placówce udaje się nie generować długów pomocy.
(Marta Górecka)
Sporo rzeczy udało się zrobić dzięki sponsorom, m.in. zakup sprzętu i łóżek dla pacjentów. Bez takiej pomocy i wsparcia samorządów i powiatu, przy skromnym budżecie placówce nie udałoby się sprostać rosnącym standardom.
Przyznała to również dyrektor, która stwierdziła, że wnętrza placówki już w niczym nie przypominają starego szpitala kolejowego, na bazie którego powstał zakład.
To jednak na razie tylko przymiarki, a bez dofinansowania budżet powiatu stalowowolskiego nie udźwignie takiej inwestycji. Dlatego póki co powiat stara się poprawiać to co jest.
Mówi starosta stalowowolski Robert Fila.
Niestety według zupełnie wstępnych szacunków koszt takiej rozbudowy wyniósłby ok 5mln zł, a takich pieniędzy póki co nie ma, bo nie ma takich programów. Dyrektor przyznała, że są jednak ministerialne przymiarki do stworzenia takiego programu.
Dlatego dyrektor Stańczak stwierdziła, że by poprawić tę sytuację, placówkę należałoby rozbudować o co najmniej 30 łóżek.
Dyrektor Zakładu Pielęgnacyjno-Opiekuńczego w Stalowej Woli Małgorzata Stańczak przyznała, że rzeczywiście jest duży problem z brakiem miejsc, bo placówka dysponuje 54 łóżkami, a lista oczekujących w kolejce to średnio 20 osób. Biorąc pod uwagę, że pobyt w zakładzie niektórych pacjentów z miesięcy przechodzi w lata, to jest to duży problem.
Zakład Pielęgnacyjno-Opiekuńczy w Stalowej Woli potrzebuje rozbudowy. Plany są, ale pieniędzy póki co nie ma. Problem stalowowolskiego ZPO został poruszony przy okazji rozmów o powiatowym programie prozdrowotnym. Okazało się że z braku miejsc w placówce osoby wymagające umieszczenia w Zakładzie Pielęgnacyjno-Opiekuńczym zajmują łóżka na Oddziale Wewnętrznym stalowowolskiego szpitala, bo wymagają stałej opieki i pomocy medycznej. Lekarz kardiolog Marek Ujda mówi, że sytuacja będzie się jeszcze pogarszać, bo społeczeństwo się starzeje, dłużej żyjemy i zmienia się model rodziny.