A wszystko po to by w ciągu 35 godzin po przejechaniu rowerem 650 km, dotrzeć do Bornego Sulinowa, wziąć udział w obchodach 70-tej rocznicy przewiezienia jeńców wojennych z obozu w Gross Born i uczcić tym samym pamięć swojego ojca.
(Marta Górecka)
Cykliści, którzy chcieli by potowarzyszyć choćby na początku trasy Wiesławowi Wepie mogą się
stawić ze swoimi rowerami w sobotę między godz. 15.00 a 16.00 przed pływalnią MOSiR w Stalowej Woli. Pan Wiesław mocno liczy na brać rowerową, ale i bez chętnych wyruszy w trasę.
Choć jak zapewniał przygotowywał się kondycyjnie do wyprawy to jednak nie będzie ona dla niego łatwa, bo wyruszy tuż po starcie w zawodach Pucharu Polski Masters w Pływaniu. Dlatego liczy na to, że w 'Mieście Rowerów' znajdą się miłośnicy jazdy rowerem, którzy przynajmniej na części trasy potowarzyszą mu i nadadzą tempo wyprawie.
Chce w ten sposób uczcić 70-tą rocznicą przewiezienia jeńców wojennych z obozu w Gross Born do Arnswalde, oraz pamięć swego ojca, który był jednym z jeńców w Bornem. Po ewakuacji obozu wraz z innym więźniami przeszedł 'Marsz życia' – ponad 650 km.
Śmiałkiem chcącym w taki sposób uczcić pamięć swojego ojca, który gdyby żył miałby100 lat, jest Wiesław Wepa z Chełma. Nie bez powodu wybrał też Stalową Wolę na początek swojej wyjątkowej wyprawy: