W Mielcu grupa kilkudziesięciu osób postanowiła już po drugi raz w historii publicznie przypomnieć o tragicznym fakcie historycznym mieleckiej społeczności żydowskiej. Dokładnie 82 lata temu spłonęła mielecka synagoga. Budynek wraz z kilkudziesięcioma osobami w środku został podpalony przez żołnierzy Wehrmachtu. Była to pierwsza, tak drastyczna zbrodnia niemiecka skierowana przeciwko ludności żydowskiej w tej części okupowanej Polski. Mówi Izabela Sekulska inicjatorka przywracania pamięci o społeczności Żydowskiej zamieszkującej Mielec.
Na skwerze przy ul. Lelewela, znajduje się obelisk, który przypomina o tragedii Żydów, którzy wtedy zginęli w płomieniach.
Przed wybuchem II wojny światowej w Mielcu mieszkało ponad 5400 Żydów, w tym uciekinierzy z Niemiec, Austrii, Czechosłowacji i Wolnego Miasta Gdańska, zaś w Rzochowie – ponad 1900.
W przeddzień święta Rosz ha-Szana, 13 września 1939 r., Niemcy zajęli Mielec. Zaraz po wkroczeniu do miasta spalili żywcem ponad 80 osób w miejscowej synagodze i rzeźni rytualnej, a 22 rozstrzelali na lotnisku w Berdechowie. Rozstrzelani byli uciekinierami z Dąbrowy Tarnowskiej, Tarnowa i Żabna. W tym dniu spalili też dwa inne domy modlitwy. W miejscu synagogi stoi obecnie pamiątkowy obelisk.
Tomasz Łępa