Tablicę została ufundowana przez władze Sandomierza, a jej odsłonięcie poprzedziła msza w katedrze.
Rajmund Ascherbrenner dodaje, że wprwadzie przez półtora tygodnia pobytu w tamtym miejscu nie doświadczył żadnych tortur, jednak warunki, które tam panowały były bardzo surowe:
Na murze sandomierskiego zamku odsłonięto tablicę upamiętniającą więźniów politycznych oraz ofiary niemieckiego i komunistycznego terroru, torturowanych i pomordowanych w latach 1939 1956.
Lokalizacja tablicy nie jest przypadkowa, bowiem zamek przez wiele dziesięcioleci pełnił funkcję więzienia. W okresie II wojny światowej zostało ono przekształcone w niemiecki zakład karny. Większość osadzonych stanowili Polacy aresztowani w ramach akcji likwidacji inteligencji nauczyciele, księża, urzędnicy, ludzie wolnych zawodów, studenci, a także chłopi, za nie wywiązywanie się z nałożonych kontyngentów.
Dużą grupę aresztowanych stanowili członkowie ruchu oporu. Wśród nich partyzanci z oddziałów 'Jędrusia czy AK działających w powiatach: sandomierskim, opatowskim i tarnobrzeskim.
Pobyt w sandomierskim więzieniu wspomina żołnierz AK Rajmund Ascherbrenner, który do aresztu trafił w wieku 17 lat. Jak podkreśla, jego cela mieściła się na górnej kondygnacji zamku, w części od strony Wisły: