William, który, na co dzień pracuje, , zapowiedział, że na pewno będzie chciał znów odwiedzić Polskę i Kaczaki. Być może do przyjazdu uda mu się namówić żonę, lub któreś z trójki dzieci.
(Dominika Siatrak)
Wioletta Wilk bardzo cieszyła się ze spotkania z członkiem rodziny, o którym jeszcze niedawno nie miała pojęcia:
Przez trzy lata Wioletta Wilk z miejscowości Kaczaki w gminie Baranów Sandomierski czyniła starania o to, aby kilkusetletni dąb rosnący obok jej domu został wpisany na listę pomników przyrody. Udało się to dopiero jesienią tego roku.
Nagłośniona przez lokalne media historia starań rodziny o objęcie okazałego drzewa ochroną prawną dzięki Internetowi dotarła aż do Stanów Zjednoczonych. Tam przeczytał ją William Spees, pracujący na co dzień jako adiunkt na Uniwersytecie Waszyngtońskim w Sant Louis, który akurat poszukiwał informacji na temat swoich polskich korzeni.
Po przeczytaniu artykułów skojarzył występujące tam nazwiska ze swoimi dotychczasowymi ustaleniami. Po nawiązaniu kontaktu okazało się, że William oraz pani Wioletta są rodziną.
Podczas kilkudniowego pobytu w Polsce William po raz pierwszy przyjechał do Kaczaków, aby między innymi uczestniczyć w zawieszeniu tabliczek informujących o pomniku przyrody. W rozmowie z Radiem Leliwa nie krył, że było to dla niego wielkie przeżycie móc przyjechać do miejsca skąd wywodzą się jego przodkowie, zwłaszcza, że już w szkole podstawowej był ciekawy swojego pochodzenia: