Tak zwana afera mieleckiego już raz była rozpatrywana na wokandzie.
Pierwszy proces rozpoczął się w 2004 roku i trwał przez następne 6 lat. Spośród kilkunastu oskarżonych wówczas osób, siedem zostało uniewinnionych, natomiast reszta dobrowolnie poddała się karze.
Sprawa na wokandę wróciła ponownie pod koniec 2011 roku.
Przed tarnobrzeskim sądem okręgowym zapadł dziś wyrok w tak zwanej aferze mieleckiej.
Oskarżonemu Wiesławowi P. sąd przedstawił zarzut przyjmowania korzyści majątkowej i za to skazał go na półtora roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata.
Drugi z oskarżonych Józef G. za fałszowanie dokumentów otrzymał karę pół roku więzienia również w zawieszeniu na dwa lata.
Obaj mężczyźni mają zapłacić również grzywnę. Pozostałe osoby, które również były oskarżone w tej głośnej sprawie sąd uniewinnił.
Tak zwana afera mielecka wyszła na jaw w 1998 roku. Pięć lat później w tej sprawie gotowy był już pierwszy akt oskarżenia.
Cała sprawa toczyła się wokół negocjacji pomiędzy WSK Mielec a Lotniczym Zespołem Naukowo-Technicznym im. Antonowa w Kijowie dotyczących praw do produkcji samolotu Skytruck. Negocjacje te prowadziła zarejestrowana na Karaibach spółka Grand Limited, która swoją rolę wyceniła na około 16 milionów złotych.
Sędzia, wydając dziś wyrok skazujący w tej sprawie, podkreślała, że wiele wątpliwości wzbudziła choćby osoba biegłego z zakresu informatyki. Mężczyzna, który przeprowadzał analizę komputerów i dysków oskarżonych, z wykształcenia był chemikiem.
Mówi obrońca oskarżonego Józefa G., mecenas Wiesław Ciekliński: