Czyżów Szlachecki: Uczczono pamięć powstańców styczniowych.

Data publikacji: Kategoria: , , , Zamieścił: Joanna Sarwa

Mszą świętą w kościele Wszystkich Świętych i św. Jana Nepomucena rozpoczęły się uroczystości patriotyczne w Czyżowie Szlacheckim z okazji 158 rocznicy wybuchu powstania styczniowego i bitwy pod Słupczą.

Na cmentarzu parafialnym w Czyżowie złożono kwiaty i zapalono znicze na grobach emisariuszki rządu narodowego, łączniczki generała Mariana Langiewicza Jadwigi Prendowskiej  oraz  powstańca w oddziale Langiewicza Antoniego Szelągiewicza.

Mówi współorganizator uroczystości poseł Krzysztof Lipiec:

Mówi współorganizator uroczystości poseł Marek Kwitek:

Wśród uczestników uroczystości znalazła się reprezentująca rodzinę Antoniego Szelongiewicza Grażyna Borkowska z Czyżowa:

Jak przypomniał poseł Marek Kwitek, Antoni Szelongiewicz to postać ciesząca się szacunkiem sobie współczesnych:

Antoni Szelogiewicz był jednym z tych powstańców, którzy dożyli wolnej Polski:

Uczestnicy uroczystości w Czyżowie uczcili także pamięć księdza Stanisława Świątkiewicza – proboszcza parafii w Czyżowie 1852 -1979 delegata duchowieństwa sandomierskiego do kontaktów z Komitetem Centralnym Narodowym.

Mieszkanka Czyżowa Jolanta Drabik dziękowała organizatorom za przywracanie pamięci o powstańcach:

Burmistrz Zawichostu Katarzyna Kondziołka podkreślała wagę takich uroczystości w życiu mieszkańców:

Organizatorami dzisiejszych uroczystości byli posłowie Prawa i Sprawiedliwości Krzysztof Lipiec i Marek Kwitek, major Hubert Jarząbek dowódca 3. Sandomierskiego Batalionu Radiotechnicznego oraz zarząd powiatowy Prawa i Sprawiedliwości w Sandomierzu.

Joanna Sarwa


Jadwiga Prendowska (1832-1915) – emisariuszka Rządu Narodowego, która urodziła się 22 grudnia 1832 roku w Łomnie. Jej ojciec Kajetan Wojciechowski brał udział w wojnach napoleońskich a później w Powstaniu Listopadowym. Mężem Jadwigi był Józef Prendowski  dzierżawca majątku rządowego w Mircu a także korespondent Towarzystwa Rolniczego w okręgu soleckim oraz mąż zaufania na tym terenie. Prendowscy od początku zaangażowali się w walkę niepodległościową. Jadwiga brała udział w manifestacjach patriotycznych w Warszawie, Busku Zdroju, Solcu. Prendowska ufundowała słynny sztandar z białym orłem na amarantowym tle, który powiewał 14 września 1861 roku na wieży klasztoru na Świętym Krzyżu, podczas wielkiej manifestacji patriotycznej. Sztandar następnie przekazany został do oddziału Mariana Langiewicza a po jego rozbiciu będzie towarzyszył w bojach Dionizemu Czachowskiemu.

        W Mircu przebywał ks. Kacper Kotkowski, naczelnik cywilny województwa sandomierskiego a  nocą z 14 na 15 stycznia 1863 roku pojawił się Ignacy Maciejewski „Sewer”, komisarz województwa sandomierskiego, w towarzystwie Mariana Langiewicza, naczelnika wojskowego województwa sandomierskiego, który  w dworze założył kwaterę  i rozpoczął przygotowania do wybuchu powstania. Jadwiga została kurierem Rządu Narodowego i była wysyłana przez Langiewicza w specjalnych misjach do innych dowódców oddziałów oraz do Galicji. Dostarczała rozkazy, ulotki, medykamenty, meldunki i polecenia a do Mirca nieustannie przybywali kurierzy i interesanci. Prendowska otrzymała również nominację na opiekunkę rannych i chorych w województwie sandomierskim, tworzyła medyczną strukturę powiatową, wydawała rozporządzenia dotyczące dostarczania żywności, leków czy bielizny. Była także organizatorką Stowarzyszenia Niewiast w powiecie iłżeckim.
        Również Józef Prendowski był mocno zaangażowany w sprawę powstania. W Mircu przyjmuje dowódców, organizuje pomoc dla powstańczych oddziałów a w maju i czerwcu 1863 roku pełni obowiązki komisarza wojskowego  województwa sandomierskiego. Po aresztowaniu zostaje skazany i przebywa w więzieniu w Radomiu. Również Jadwiga Prendowska w sierpniu 1863 roku zostaje aresztowana i uwięziona w X Pawilonie Cytadeli Warszawskiej a następnie zesłana do Kunguru, w Guberni Permskiej. Józef Prendowski  zwolniony za kaucją dobrowolnie wyjechał za żoną na zesłanie na Ural.  W marcu 1866 roku Jadwiga zostaje ułaskawiona i Prendowscy powracają do Mirca.
Po śmierci męża w 1872 roku Jadwiga z pięciorgiem dzieci pozostała bez środków do życia i zdana była na własne siły a po konfiskacie majątku w Mircu przez władzę rosyjską zamieszkała w Ostrowcu Świętokrzyskim, potem w Sandomierzu a następnie z córką w Radomiu. Była przy tym pod nadzorem policji, utrudniano je pracę, zajmowała się udzielaniem lekcji, prowadzeniem stancji, kolportażu. Prendowska często szukała wsparcia u rodziny osiadłej w Czyżowie, gdzie przebywały jej dwie najstarsze córki Helena i Wiktoria Brygida, które były nauczycielkami i nie wyszły zamąż. Dobra czyżowskie wykupione zostały w roku 1829 przez hrabiego Wojciecha Prendowskiego, oficera armii napoleońskiej a następnie należały do jego syna Henryka. Dwór pozostał własnością rodziny Prendowskich do 1899 roku. Ostatnimi przed reformą rolną właścicielami majątku była rodzina Targowskich. Koleta i Józef Targowscy zamieszkali w Czyżowie na przełomie 1914 i 1915 roku. Jadwiga Prendowska  w obawie przed wojenną zawieruchą opuściła Radom udając się do Czyżowa Szlacheckiego, gdzie zmarła nagle 16 marca 1915 roku, w wieku 83 lat, ciesząc się ogromnym szacunkiem. Mając możliwość obserwowania czynu legionowego mogła wierzy
, że powstanie niepodległa Polska, o którą walczyła przez całe życie. Jadwiga Prendowska została pochowana, zgodnie z jej życzeniem na cmentarzu w Czyżowie, w ziemnym grobie, w pobliżu kaplicy rodzinnej Prendowskich.

Antoni Szelągiewicz (1843-1932) – urodził się 21 maja 1843 roku w Rzeczniowie. W momencie wybuchu powstania pracował jako kowal w dworskiej kuźni w Starej Słupi. Wraz z innymi ochotnikami poszedł na wezwanie Manifestu Rządu Narodowego bić się o niepodległą Polskę. Wyruszyli ze Starej Słupi w kierunku Św. Krzyża i poszli do obozu Langiewicza w Wąchocku a wśród nich był „młody smagły, czarnooki kowal Antoni Szelągiewicz, który wiele się uśmiechał a mało mówił”. Szelągiewicz został skierowany do produkcji powstańczej broni, przekuwania kos. Antoni Szelągiewicz ze względu na swój fach był bardzo ceniony przez Langiewicza, posiadał nawet polowy warsztat na wozie i opiekował się całym taborem oddziału. Brał też udział w bitwach pod Wąchockiem i Świętym Krzyżem, gdzie był ranny w głowę. Po latach wspominał „Podczas silnego natarcia wroga odcięty zostałem od swoich, ale i przez wroga niezauważony. Kula tylko przestrzeliła mi czapkę i lekko drasnęły w głowę. Zrobiłem sobie opatrunek i gdy wszystko ucichło obmyśliłem jak dostać się do swoich. Zabłąkany koń i porzucony wóz dopomogły do zrealizowania planu. Umieściłem cały magazyn i po wielu trudach dotarłem do swoich, prowadząc konia za uzdę bo lejców nie było. Ujrzawszy to Langiewicz ucieszył się bardzo, uściskał mnie a potem wypisał dokument”. Po krótkiej kuracji pełnił rolę kuriera, zwłaszcza w sprawach powstańczego uzbrojenia, przeszedł cały szlak bojowy z oddziałem Langiewicza.
18 marca 1863 roku doszło do najkrwawszej batalii Powstania, bitwy pod Grochowiskami, w której starło się 3 tys. Polaków i 3,5 tys. Rosjan. Wojciech Kalwat opisując przebieg kampanii gen. Langiewicza napisał: „Było w niej wszystko: odwaga, szarże dragonów, ataki kosynierów, strzelanina i walka na bagnety. Zabrakło tylko jednego: naczelnego dowództwa zarówno z jednej, jak i drugiej strony”. Straty poniesione przez obie strony wyniosły ogółem ok. 600 zabitych, Langiewicz podzielił swój korpus, na trzy oddziały dowodzone przez Śmiechowskiego, Czapskiego i Czachowskiego. Dyktator rozdzielił pieniądze po kilkaset rubli dla każdego z nich. Niestety tylko Dionizy Czachowski podjął dalszą walkę i podążył w Góry Świętokrzyskie a pozostali dowódcy ulegli panice i wraz z żołnierzami podążyli ku przeprawom na Wiśle, aby przedostać się do zaboru austriackiego. To samo wcześniej uczynił Langiewicz, który na czele niewielkiego oddziału udał się do Galicji, gdzie miał zamiar uzyskać pomoc dla Powstania. 19 marca, po przekroczeniu granicy pod Opatowem, został aresztowany przez Austriaków.
Szelągiewicz 19 marca 1863 roku otrzymał ostatnie zadanie, gdyż według wnuka Jana dowódcy Śmiechowski i Czapski przekazali rozdzielone pieniądze Antoniemu. Szelągiewicz wywiązał się z zadania i przewiózł resztę kasy oddziału i przekazał ją księdzu, prawdopodobnie proboszczowi Świątkiewiczowi w Czyżowie Szlacheckim, gdyż potem ukrywał się w rejonie tej miejscowości. Istniała tu tajna organizacja cywilna udzielająca pomocy powstańcom i ich rodzinom. Głównie kobiety wypełniały liczne zadania szyły bieliznę, przygotowywały opatrunki, leczyły, zdobywały żywność. Do skutecznej opieki nad ukrywającymi powstańcami mógł przyczynić się Henryk Prendowski, brat stryjeczny męża Jadwigi Prendowskiej a ona sama odpowiedzialna była z ramienia Rządu Narodowego za całą organizację kobiet.
Szelągiewicz osiedlił się w Rudzie Kościelnej i ożenił się z Magdaleną Ornatkiewiczówną, która była córką Jana, kucharza zatrudnionego we dworze w Czyżowie. Dziedzic Prendowski darzył go przyjaźnią i zabierał w zagraniczne podróże. Antoni i Magdalena poznali się prawdopodobnie w Czyżowie i wzięli ślub w 1864 roku, w kościele w Czyżowie i mieli dziewięcioro dzieci.  Antoni pracował jako kowal, mieszkali w Czyżowie, Starej Słupi, Wyszmontowie, w Rudzie Kościelnej a od 1905 roku ponownie w Czyżowie.
W 1914 roku Antoni przebywał u swojej córki Anieli w Pielaszowie i doszło do niesamowitego spotkania. Przybyli tam legioniści Piłsudskiego, którzy zajęli dom na kwaterę, Szelągiwicz nie krył wzruszenia widząc młodych żołnierzy w rogatywkach z polskim orłem i oznajmił dowódcy oddziału „ bo i ja waszym wieku walczyłem o wolność Polski pod dowództwem Langiewicza w roku 1863, ale nam się nie poszczęściło”. Komendant dał rozkaz i legioniści stanęli na baczność, zasalutowali i odśpiewali „Boże coś Polskę”. Cały wieczór rozbrzmiewały patriotyczne pieśni.
W 1917 roku zmarła żona Magdalena i Antoni zamieszkał z synową i wnukami, gdyż Amelia straciła męża Piotra, a od 1929 roku przebywał u córki Anieli w Pielaszowie. Tragizm roku 1863 wyrażał się pieśni, którą śpiewał Antoni, przez rodzinę zapamiętane zostały dwie zwrotki: „Boże łaskawy, przyjmij płacz krwawy, Upadających ludzi, Sercem wzdychamy, łzy wylewamy, Niech prośba łaskę wzbudzi. Gdzież są żołnierze, dawni rycerze, Gdzie ich męstwo i siła? Młódź się ostała i to nie cała, Śmierć ranne żniwo bierze”. Przez wiele lat Szelągiewicz ukrywał swoją powstańczą przeszłość a po upadku powstania mógł być przekonany, że ofiara życia i cierpienia jego pokolenia były daremne, ale kult powstańczy się rodził. Ukazywały się wspomnienia uczestników, opiekowano się mogiłami, śpiewano powstańcze pieśni, dorastało pokolenie, które znowu czuło potrzebę zrzucenia zaborczego jarzma i walki o niepodległą Rzeczpospolitą. Antoni miał wielkie szczęście widzieć czyn zbrojny Józefa Piłsudskiego i powstawanie wolnej Ojczyzny, po 123 latach zniewolenia przez zaborców. Niepodległa Polska z rozkazu Józefa Piłsudskiego, jako Naczelnego Wodza z 21 stycznia 1919 roku, otoczyła troskliwą opieką i szacunkiem weteranów Powstania Styczniowego. W sierpniu i w grudniu uchwalone zostały dwie ustawy: „O stałej pensji dla weteranów” i „O przyznaniu stopni i praw oficerskich weteranom”. Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę, Antoni Szelągiewicz, po przeprowadzonym postępowaniu kwalifikacyjnym, w 1923 roku otrzymał honorowy stopień ppor. weterana, pierwszą pensję 20 zł, granatowy mundur z amarantowym wykończeniem i został wprowadzony do imiennego wykazu weteranów powstań narodowych 1831, 1848 i 1863 roku. Cieszył się szacunkiem otoczenia, troskliwą opieką rodziny, odwiedzały go wnuki i prawnuki a w kościele w Czyżowie służył do Mszy w swym mundurze weterana. W 1930 roku został odznaczony Krzyżem Niepodległości z Mieczami.
Antoni Szelągiewicz zmarł 11 lipca 1932 roku w Wólce Chrapanowskiej, w wieku 89 lat i pochowany został w mundurze weterana Powstania Styczniowego na cmentarzu parafialnym w Czyżowie. Tłumy żegnały bohatera w ostatniej drodze, w asyście Kompanii Honorowej Wojska Polskiego z Sandomierza, oddana została salwa honorowa. Patronat nad mogiłą Weterana objęła Szkoła Podstawowa w Czyżowie . W kwaterze na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie poświęconej Bohaterom Powstania 1863 roku utrwalona została 1995 roku pamięć o Szelągiewiczu, poprzez umieszczenie przez rodzinę tabliczki z jego nazwiskiem.

Ks. Stanisław Świątkiewicz (1821-1885) – urodził się 8 maja 1821 roku w Bodzentynie. Po skończeniu 6 klasy gimnazjalnej w Kielcach wstąpił w 1840 roku do Seminarium Duchownego w Sandomierzu. Po roku został wysłany do Akademii Duchownej Rzymsko-Katolickiej w Warszawie, którą ukończył w 1845 roku, ze stopniem kandydata teologii. W 1844 roku przyjął święcenia kapłańskie, których udzielił mu biskup sandomierski Józef Joachim Goldtmann. Po cdwumiesięcznym pobycie na wikariacie parafii żarnowskiej otrzymał 5 grudnia 1845 roku nominację na profesora i wicerektora Seminarium Duchownego w Sandomierzu. Do 1852 roku wykładał tam: filozofię, historię Kościoła, język łaciński, prawo kanoniczne, archeologię biblijną, literaturę polską, ceremonie kościelne i rubrycystykę.
W 1850 roku został proboszczem parafii Zawichost a w latach 1852 – 1879 był proboszczem parafii w Czyżowie Szlacheckim. Kanonikiem honorowym kapituły sandomierskiej został mianowany w 1866 roku. Ks. Świątkiewicz był gorącym zwolennikiem sprawy narodowej. Bardzo mocno zaangażował się w manifestacje religijno-patriotyczne, jako proboszcz w Czyżowie organizował nabożeństwa żałobne za poległych manifestantów w lutym i kwietniu 1861 roku w Warszawie, brał udział w patriotycznych procesjach i obchodzonych uroczystościach rocznic narodowych. Był jednym z 27 księży w całej Diecezji Sandomierskiej, którzy święcili pamiątkowe krzyże z emblematami narodowymi i symbolami Męki Pańskiej, w postaci cierniowej korony, jako symbolu cierpienia narodu polskiego. To m.in. dzięki jego wpływom biskup sandomierski Józef Juszyński zmienił swój stosunek do manifestacji patriotycznych, w których odtąd będzie brał udział, także w Czyżowie.
Ukoronowaniem tych działań będzie odpust na Świętym Krzyżu w dniu 14 września 1861 roku, na który przybyło 30 tys. pielgrzymów. Rok później po odpuście na Świętym Krzyżu, ks. Świątkiewicz znalazł się w składzie trzech księży wydelegowanych przez duchowieństwo sandomierskie do Warszawy, do nawiązania kontaktów z Komitetem Centralnym Narodowym. Ks. Jan Wiśniewski sugeruje, że wyjazd deputacji odbył się za wiedzą i cichym pozwoleniem biskupa Juszyńskiego. Skutkiem tego wyjazdu było zwołanie 29 października 1862 roku zjazdu księży Diecezji Sandomierskiej w Świętomarzy koło Bodzentyna, gdzie delegaci, w tym ks. Świątkiewicz zdali sprawozdanie ze swojej misji i postawili wniosek o nawiązaniu ścisłej współpracy i podporządkowaniu się duchowieństwa sandomierskiego powstałym władzom narodowym, powołanych przez organizację „Czerwonych”. Zjazd taką uchwałę podjął i Diecezja Sandomierska jako pierwsza zgłosiła swój akces do Komitetu Centralnego Narodowego. Zgromadzeni w Świętomarzy księża poparli jego program działania i zachęcali inne diecezje do pojęcia podobnych decyzji. Ks. Świątkiewicz i ks. Gotz zawieźli protokół ze zjazdu do Warszawy a następnie uczestniczyli, jako przedstawiciele duchowieństwa Diecezji Sandomierskiej w zjeździe księży Diecezji Podlaskiej w Kłoczewie, zwołanym w dniu 13 listopada 1862 roku. Delegaci zdali relacje z rozmów w Warszawie i podjętych decyzji w Świętomarzy.
Brak jest informacji na temat działalności ks. Świątkiewicza podczas Powstania, należy tylko przypuszcza
, patrząc na jego przedpowstaniowe patriotyczne zaangażowanie, że na pewno nie pozostał biernym wobec zachodzących wydarzeń i toczących się powstańczych walk. Władze rosyjskie za uczestnictwo w wypadkach powstańczych karały księży z całą surowością grzywnami, chcąc osłabić pozycję materialną duchowieństwa rzymskokatolickiego, które nie chciało podporządkować się carowi. Nakładanie kilka razy kar na tych samych duchownych jest przykładem szczególnych represji. Dotyczyło to też ks. Świątkiewicza, gdyż jako proboszcz parafii Czyżów, decyzją naczelnika wojennego okręgu radomskiego, z 17 marca 1865 roku zapłacił 150 rubli na pokrycie strat, wyrządzonych przez powstańców w rządowym magazynie soli w Zawichoście, którzy zabrali 2507 rubli 49 kopiejek. Musiał także zapłacić 65 rubli kontrybucji na wyrównanie funduszy kasy miasteczka Zawichost, z której zginęło 310 rubli, podczas pobytu tam powstańców. Wojenny naczelnik powiatu sandomierskiego ppłk. Sergiusz Mironowicz Gołubow twierdził, „że każdy ksiądz brał udział w Powstaniu i wszyscy czynnie występowali w zbrodniczych wydarzeniach, bez księży nie byłoby powstania”. W ramach represji z mieszkańców powiatu sandomierskiego ściągnięto 22525 rubli a z duchowieństwa 3805 rubli.
W 1879 roku ks. Świątkiewicz objął parafię w Zagnańsku, gdzie zmarł w 1885 roku, mając 65 lat i pochowany został na tamtejszym cmentarzu. Obecnie w Czyżowie jedynym śladem działalności ks. S. Świątkiewicza jest ufundowany przez proboszcza nagrobek dla jego rodziców. 

Opracował: Marek Kwitek